niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 68

Nasza Orlen Liga skończyła się na końcu kwietnia. Zakończyłyśmy ją na 3 miejscu, co okazało się dość dużym zaskoczeniem, bo nikt się tego nie spodziewał. Aleks skończył swój sezon ligowy kilka dni wcześniej. Postanowiliśmy wziąć ślub cywilny około 15 maja. Zaprosiliśmy praktycznie samych Skrzatów, kilku przyjaciół Aleksa z Serbii, parę moich przyjaciółek i rodziców, bo by nam tego nie wybaczyli. Przynajmniej ci moi. Miałam na sobie białą sukienkę, żadnych falban, ozdób, koronek. Biała sukienka do kolan i obcasy. Próbowałam przekonać Alka, że to tylko cywilny, nie muszę nic takiego ubierać, że właściwie, to wystarczyłaby zwykła skromna sukienka, a na upartego, mogłabym przyjść tylko w jeasach. Siłą wziął mnie do sklepu i kazał przymierzać kolejno pokazane przez sprzedawczyni komplety. W końcu zgodziłam się na najskromniejszy. Wyglądałam w tym strasznie niewinnie i uroczo. Julia i Klaudia urządziły mi wieczór panieński, a Ćupko razem z kumplami Aleksowi wieczór kawalerski. Bawiłam się świetnie oglądając prezenty od przyjaciółek, a między innymi był wśród nich występ striptizera. Aleks nie zdradził ani szczegółu ze spędzonej nocki. Następnego dnia miał być mój wielki dzień. Mama wtargnęła do mojego pokoju i zaczęła panikować.
- Masz coś pożyczonego, coś niebieskiego i takie tam duperele?
- Mamuś! Nie wierzę w przesądy.
- Lepiej nie kusić losu, wkładaj to!
- No proszę cię. Nie założę takiego czegoś.
- To był kiedyś mój welon, teraz ja ci go pożyczam. Zakładaj!
- Mamuś opowiem ci historię. Była sobie raz mała rybka i umarła. Czemu? Bo wzięła od suma płaszcz, po którym go poznawali i ją przez to zastrzelili.
- Sugerujesz, że przez mój welon ktoś cię zastrzeli?! – przerwała mi. – Co ci w ogóle przychodzi do głowy?!
- Przystopuj na chwilę. Nie wezmę welonu, nie założę podwiązki, nie wepnę niebieskiej wstążki we włosy. Chociaż nie, podwiązkę daj – wyszczerzyłam się. – A najlepiej teraz wyjdź i zawołaj Julię.
- Wyganiasz mnie?
- Tak, zrób to, co słyszałaś. Zobaczymy się w urzędzie. Pa! – wypchnęłam kobietę za drzwi. Chwilę później przyszła kumpelka i rzuciła mi się na szyję. Obejrzała mnie od góry do dołu, obróciła dookoła i westchnęła.
- Nie mogę uwierzyć, że to już. Jesteś pewna?
- Na sto procent. Powiedz mi, czy ja też będę taka zrzędliwa na starość?
- Dała się we znaki?
- I to jak. Dobra, pomóż mi wpiąć tą lilię we włosy. Tak, to lilia ze względu na moje imię. Na początku miała być róża, ale Aleks się uparł – uprzedziłam jej pytania.
- Ty, stary, myślisz, że spodobam się któremuś z jego kumpli? – dziewczyna miała zwyczaj zwracać się do wszystkich per ,,stary’’.
- Schudłaś, pomalowałaś włosy, w końcu nie przykryłaś tych ślicznych piegów pod warstwą pudru… Masz szansę!
- Nie, no dzięki.
- Szczerość przede wszystkim – znów pokazałam mój szeroki uśmiech, za co dostałam kuksańca w bok. – No coś ty, bić pannę młodą w dniu ślubu?! Nie spodziewałam się tego po tobie!
- Jeśli chcesz zdążyć na ceremonię, to za trzy minuty musimy wyjeżdżać – ucięła. Wyszłyśmy przed dom i ukazał mi się samochód. Nie byle jaki samochód, ale… maluch! Różowy. Roześmiałam się na cały głos. Przytuliłam przyjaciółkę i wsiadłam do pojazdu.
- Kiedy zdążyłaś zrobić prawko? – zapytałam się ze zdziwieniem. Dziewczyna obchodziła urodziny 24 grudnia, więc 18 lat  kończyła pół roku po mnie.
- Miałam już w lutym tego roku. Nie zapominaj, że w czerwcu są twoje 19 urodziny, a ty nadal go nie posiadasz…
- No dobra, nie wariujmy. Skuter mi wystarczy! – dotarłyśmy na miejsce. Kiedy wysiadałam z malucha i wszyscy zobaczyli, że panna młoda porusza się takim pojazdem, przez zgromadzonych przetoczyła się fala śmiechu. Mój tata od razu do mnie podszedł, a ja chwyciłam go pod ramię. Wprowadził mnie aż pod same drzwi, a tam przekazał Aleksowi. Usłyszałam, jak ojciec mówi coś w stylu ,,powodzenia’’ i odsunął się udostępniając przejście. Cały czas uśmiechając się promiennie spojrzałam na Aleksa. Pochylił się nieznacznie i szepnął mi na ucho po polsku:
- Wyglądasz zabójczo – Serb od jakiegoś czasu zaczął coraz bardziej sprawnie porozumiewać się w języku polskim. Złapał mnie za rękę i weszliśmy do urzędu, a zaraz za nami wszyscy goście. Podeszliśmy do urzędnika, który zaczął od mowy wstępnej, zaczął coś pieprzyć, ale nikt nawet tego nie słuchał. Przeszliśmy do części oficjalnej.
- Proszę po mnie powtarzać. Świadomy praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam…
- Świadomy praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam…
- Że wstępuję w związek małżeński z Lilianą Lenak i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo…
- Że wstępuję w związek małżeński z Lilianą Lenak i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo…
- Było zgodne, szczęśliwe i trwałe.
- Było zgodne, szczęśliwe i trwałe – zaraz po tym przyszła moja kolej na powtórzenie prawie tego samego.
- Teraz proszę o powtarzanie panią. Świadoma praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam…
- Świadoma praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam…
- Że wstępuję w związek małżeński z Aleksandarem Atanasijevićem i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo…
- Że wstępuję w związek małżeński z Aleksandarem Atanasijevićem i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo…
- Było zgodne, szczęśliwe i trwałe.
- Było zgodne, szczęśliwe i trwałe.
- Wobec zgodnego oświadczenia obu stron, złożonego w obecności świadków, oświadczam, że Związek Małżeński Pani Liliany Lenak i Pana Aleksandara Atanasijevića został zawarty zgodnie z przepisami. Jako symbol łączącego Państwa związku wymieńcie proszę obrączki – Aleks wziął od Kostka obrączkę, chwycił moją dłoń i delikatnie założył mi ją na palec. Ja przechwyciłam obrączkę od Klaudii i uczyniłam to samo. - Dokumentem, który stwierdza fakt zawarcia Związku Małżeńskiego jest Akt Małżeństwa sporządzony w Księdze Małżeństw pod nr 1568 proszę Państwa o podpisanie tego aktu – dostaliśmy do podpisania owy akt i złożyliśmy na nim pożądane podpisy. Właściwa ceremonia się skończyła. Serb wpił się w moje usta, a wszyscy zaczęli bić brawo i wiwatować. Siatkarz wziął mnie na ręce i po raz kolejny przeniósł mnie przez próg. Wsiedliśmy do malucha, a Klaudia szybko przyczepiła puszki do haka i przykryła rejestrację napisem ,,nowożeńcy’’. Dojechaliśmy od naszego domu i przez następny próg zostałam przeniesiona. Zaraz za nami do środka przyszli goście i zaczęła się impreza.
***
To jeszcze tylko dwa rozdziały do końca i epilog ; ) Od początku miałam zamiar ich ochajtać i w końcu do tego doszło. Oddaję ten rozdział w Wasze ręce i pozdrawiam serdecznie ; *

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz