czwartek, 7 lutego 2013

Rozdział 41

Zerwałam się z łóżka o 3 w nocy. Kolejny koszmar. Śnił mi się wypadek pociągu, ale zamiast zginąć w nim Marcin, życie stracił Aleks. Na dodatek ten pierwszy się do tego przyczynił. Położyłam się z powrotem w łóżku i spróbowałam na nowo zasnąć. Moje próby nie zakończyły się powodzeniem. Zapaliłam lampkę nocną i po cichutku, tak, żeby nie obudzić Igi, wyszłam z sypialni. Tam nie musiałam już zachowywać się aż tak cicho, jednak wolałam zachować ostrożność. Ubrałam na siebie bluzkę na ramiączkach, bluzę i spodnie. Chwyciłam aparat, który wzięłam ze sobą z Gdańska i wyszłam na korytarz. Wszędzie panowała głucha cisza. Zeszłam do gabinetu ochroniarza i zauważyłam, że smacznie sobie śpi. Chwyciłam karteczkę, która leżała na biurku i napisałam na niej
Nie chciałam Pana budzić, klucze są w drzwiach
                     Liliana. ;)
Ten człowiek doskonale mnie znał, bo już kilkukrotnie przychodziłam do niego na herbatę i długo rozmawialiśmy. Wzięłam pęk kluczy z biurka i na palcach podeszłam do głównego wejścia. Starając się nie dopuścić do skrzypnięcia ciężkich drzwi, uchyliłam je tylko i wymknęłam się przez szparę.

Na dworze było jeszcze ciemno. Miałam zamiar porobić zdjęcia w momencie, kiedy Piła zacznie po nocy budzić się do życia, ale na to było jeszcze za wcześnie. Postanowiłam pójść na spacer. Na ulicach nie przejeżdżało wiele samochodów, a chodniki świeciły pustkami. Przeszłam obok jakiegoś klubu, z którego akurat wyszły podtrzymując się nawzajem jakieś dwie nastoletnie dziewczyny. Zrobiłam im zdjęcie od tyłu, żeby nikt się nie czepił, jeżeli je udostępnię. Nawet bez lampy błyskowej nieźle wyszło. Poszłam dalej i zauważyłam jakiś sklep otwarty 24/7. Weszłam do środka i kupiłam batona, bo przecież na śniadanie miałam się stawić znacznie później. Szłam dalej, szukając interesującego tematu do fotografowania. Doszłam do głównego planu miasta i postanowiłam dojść na rynek. To też zrobiłam. Kiedy tam doszłam, zaczęło się przejaśniać. Patrząc na zegarek stwierdziłam, że 4:30, to godzina akurat do tego odpowiednia. Po pewnym czasie pierwsze promienie słońca zaczęły się przebijać nad horyzontem. Poleciało kilka fotek, a później pomyślałam, że pierwsi ludzie będą się udawać do pracy.

Wyszłam na chodnik i ujrzałam obraz, który chciałam. Kilka jadących samochodów, a w tle wschód słońca. Na ten obraz zużyłam mnóstwo pamięci z karty, a żółte koło wzbiło się w górę. Uznałam, że dobrze by było znów poszwędać się po uliczkach, a później wrócić już do ośrodka.

Około 5:30 byłam na miejscu.
- Dzień dobry, panie Leosiu! – zmieszał się, bo dobrze wiedział, że ma nocną zmianę i nie powinien wcześniej spać.
- Obudziłam się w nocy i nie mogłam powtórnie zasnąć. Wyszłam, żeby porobić zdjęcia.
- I jak, spodobała ci się Piła o poranku?
- Bardzo. Łaziłam po całym mieście od trzeciej i miasto mnie urzekło – oczywiście nie powiedziałam mu, że zauraczam się w każdym mieście, w którym zobaczę wschód słońca, przecież nie musiał o tym wiedzieć. – Przepraszam, panie Leonie, ale teraz muszę już lecieć, bo chciałam zgrać zdjęcia. Przyjdę do pana z przerobionymi i oczywiście panu pokażę.
- Cieszę się z tego bardzo. Leć już, im szybciej skończysz przerabiać, tym lepiej!

Ruszyłam szybkim i sprężystym krokiem w kierunku schodów i ruszyłam biegiem, kiedy stracił mnie z oczu. Wszyscy wiedzieli o tym, że miałam kontuzję, a Bartek już zdążył się postarać o to, żebym od wszystkich dostawała reprymendę, jeśli tylko zacznę nadwyrężać kostkę. Dobiegłam do korytarza i zwolniłam do wolnego marszu, żeby tylko nikt nie nakrył mnie na niedozwolonej czynności.

Weszłam do pokoju i od razu chwyciłam laptopa. Przesłałam wszystkie zdjęcia z karty pamięci, a te, które były niewyraźne, lub rozmazane, usunęłam. Spodobało mi się bardzo zdjęcie z owymi dwiema dziewczynami spod dyskoteki. Postanowiłam, że będzie czarno-białe, bez żadnych modyfikacji. Spod króciutkich sukienek prawie widać im było tyłki, a rozpuszczone włosy jednej z nich miały na końcówkach ślady wymiocin. Wysokie obcasy błyszczały cekinami, a przez materiał prześwitywały stringi. Brakowało jeszcze jakiegoś podpisu w stylu Bestów.

Kiedy skończyłam, do salonu weszła Iga, która jeszcze powłóczyła nogami, ale bardziej z przespania, aniżeli niedospania.
- Cześć, od której już nie śpisz? – zapytała, przecierając oczy i pozbywając się śpiochów.
- Od trzeciej. Ubieraj się, za długo leżałaś, za dwadzieścia minut śniadanie.
- A ty aby na pewno nie cierpisz na bezsenność?
- Gdybym ją miała, nie zasnęłabym wieczorem – uśmiechnęłam się i wskazałam ręką na drzwi łazienki. – Już, idź się myć!
- Dobra, dobra, wiem, gdzie są te drzwi.
Weszłam jeszcze szybko na facebooka, żeby zająć sobie czas, czekając na przyjaciółkę. Po dwudziestu minutach wyszła z łazienki zupełnie gotowa. Poszłyśmy na stołówkę i przywitałyśmy się z resztą dziewczyn. Większość nie była zbyt rozmowna. Skończyłam jeść i poszłam przebrać się w strój do ćwiczeń. Chwyciłam Przedniot-Od-Bartka-Którego-Nie-Lubię-Bo-Zabronił-Mi-Grać i ruszyłam do tego właśnie chłopaka.
- Cześć, młoda. Przez ciebie czuję się jak drzewo.
- Nie jestem młoda…
- Jesteś i właśnie dlatego czuję się jak drzewo, czytaj: staro.
- Elf długowieczny się znalazł jeden.
- Ej, problem jakiś?
- Skądże. Dobra, masuj mi tą stopę, byle szybko, bo chcę iść ćwiczyć.
- Noł bulwers, spoko koko.
- Człowieku, dziś za to twoje drugie wyrażenie w gimbazie by cię zlinczowano.
- Dobra, powiem inaczej. Koko spoko – wyszczerzył się i przystąpił do masowania mojej kostki.
- Mam nadzieję, że chociaż dziś nie będę musiała sama siedzieć na siłowni, co?
- Jam jest rycerz w czarnej bluzce, do trzymam mej damie towarzystwa!
- Coś ty ćpał? Najpierw drzewo, teraz rycerz… No no, może czytać książki zacząłeś?
- Niee, tylko moja siostra Marta dzwoniła i gadaliśmy chwilę. A ona akurat oglądała ,,Ogniem i Mieczem’’.
- To widzę, masz siostrę z trudnymi zainteresowaniami. Nie gadaj, tylko kręć tą stopą po 5 kółek w każdą stronę.
- Po co to?
- Bo chcę popatrzeć jak robisz z siebie idiotkę – wyszczerzył się.
Wstałam z kozetki, ubrałam skarpetkę i buta, po czym powiedziałam:
- Te, miłośniku lasów, chodź na siłkę, też sobie trochę poćwiczysz – wyszczerzyłam się, złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę wyjścia z gabinetu.
***
Byłby dłuższy, gdyby nikt mnie sprzed kompa nie wyganiał xD
Jeśli piszecie blogi, powiedzcie, wiedzą o tym wasi rodzice?
Pozdrawiam ; *

5 komentarzy:

  1. Dziękuję serdecznie!
    Postaram się odwiedzić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie wiedzą :D ale co noc do późnych godzin słyszą jak stukam w klawiaturę :D

    świetny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja, niestety, mam komputer w pokoju u rodziców, także musiałam im powiedzieć, żeby mnie zbyt wcześnie nie wyganiali, kiedy piszę xD
      Dziękuję bardzo :3

      Usuń
  3. hahaah.. nie wiedzą ;D
    a co do rozdziału to świetny!

    OdpowiedzUsuń