wtorek, 5 lutego 2013

Rozdział 40



Zakończyłam rozmowę i znów położyłam się na łóżku. Było mi Marcina bardzo szkoda, mimo tych gróźb i śledzenia. Każdy zasługuje na życie. Mówiąc w myślach te słowa przypomniałam sobie o podobnych z książki. Władca pierścieni…
- Iga, myślisz, że Empik jest jeszcze otwarty?
- Taa, do 20. A co, idziesz?
- Mam taki zamiar.
- To na pewno nie w takim stanie. Idź się umyj i przebierz.
- Dobra, a pójdziesz ze mną?
- Mogę. Teraz nie będzie już treningu.
- Mam jedno pytanie. Czemu ten telewizor był na sali?
- Bo na początku leciał materiał o naszej reprezentacji, a później podali wiadomości sprzed chwili i już został.
- Trochę mnie to zdziwiło, ale spoko – powiedziałam, po czym weszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Włosy rozczochrane, oczy zaczerwienione (tylko trochę) i już delikatnie widoczne wory pod oczami. Rozpuściłam kitek, rozczesałam go i zrobiłam luźnego koka. Wykorzystałam mój podkład, żeby ukryć zmęczoną twarz, a rzęsy pociągnęłam tuszem. Ubrałam jakąś luźną bluzkę i spodenki i wyszłam z pomieszczenia.
- Ja wskoczę jeszcze pod prysznic, przebiorę się i możemy wychodzić.
- Dobra, weź ze sobą jakąś kasę, połazimy po sklepach.
- Ok – powiedziała i ruszyła wykonać zapowiedziane czynności. Poczekałam na nią jakieś pół godziny i mogłyśmy wychodzić. Zahaczyłyśmy o pokój Świderka, aby go powiadomić, że wychodzimy. Droga w słońcu i w miłym towarzystwie pozwoliła mi się wyluzować. Iga paplała to, co jej ślina na język przyniosła i oczekiwała wyczerpujących odpowiedzi. Najwyraźniej zależało jej na tym, żebym nie zajmowała się swoimi ponurymi myślami. Przyniosło to spodziewany efekt. Śmiałam się ze śmiesznych historii opowiadanych przez przyjaciółkę, rozmawiałam na temat naszych przekonaniach, o których nie zdążyłyśmy się wcześniej dowiedzieć, zaczepiałyśmy przypadkowych przechodniów udając, że chcemy poznać godzinę, a wciągałyśmy ludzi w rozmowę kończąc ją na temacie wiary.

Po godzinie doszłyśmy do galerii. Od razu ruszyłam do sklepu z ubraniami, postanawiając, że nie będę taszczyć książki cały czas i jej zakup zostawię na sam koniec. Od razu znalazłam ciuch, który idealnie pasował, ale na Igę. Wcisnęłam jej bluzkę w rękę i wygoniłam do przymierzalni. Sama usiadłam na krzesełka i czekałam, aż koleżanka raczy się pokazać. Nie pomyliłam się ani o rozmiar, bo T-shirt leżał idealnie. Dziewczyna pragnąc się odwdzięczyć poszukała mi szortów, które wręcz rozkazała mi na siebie włożyć. Niestety, nie miała tak dobrego oka jak ja, bo spodenki okazały się za małe. Nie podobały mi się z resztą. Znalazłam cudną wręcz koszulę. Jednokolorowa, bez wzorów, ze ślicznym kołnierzykiem i podwiniętymi rękawami. Kolor mnie urzekł. Ciemny seledynowy. Szybko podeszłam do przymierzalni i przymierzyłam sztukę odzieży. Nie zdążyłam jej założyć, kiedy nagle ktoś odsłonił zasłonę i próbował wejść do środka. Krzyknęłam, zakryłam się i wypchnęłam owego delikwenta na zewnątrz. Nie zdążyłam zauważyć kto to, ale od razu począł mnie przepraszać i usłyszałam męski, skądś mi znajomy głos.
- Przepraszam, naprawdę, proszę mi wybaczyć. Nie wiedziałem, że tu jest zajęte, nie zwróciłem uwagi.
- Przede wszystkim, niech pan się uspokoi. Nic się nie stało! – Założyłam moją koszulkę i wyszłam z przymierzalni. Stanęłam jak wryta, kiedy zobaczyłam kto to. – Pan Jakub? Jakub Jarosz?
- Cicho, bo zaraz przyjdzie tu za mną tamta psychofanka – delikatnie się uśmiechnął.
- Poprosiłabym autograf i będziemy kwita – wyszczerzyłam zęby. – Jaka fanka?
- Łazi za mną już od godziny. Do każdego sklepu, do którego idę, wchodzi też ona. Chyba tu idzie, właź tutaj! – chwycił mnie za rękę i wciągnął do opuszczonej przeze mnie przed chwilą kabiny.
- Wow, ile masz wzrostu? Nie jesteś taka najniższa – chyba nie muszę przypominać, że gadaliśmy szeptem?
- Mam 183 centymetry i gram, a przynajmniej na razie trenuję w reprezentacji Polski.
- Ale się złożyło. Normalnie miałem przeczucie, że uprawiasz jakiś sport. Chyba cię gdzieś widziałem.
- Chyba trochę wątpliwe, jeszcze nie miałam okazji grać w meczu.
- Podejrzewam, że będziesz miała wiele takich okazji.
- Pewnie tak. Możliwe nawet, że niedługo. Panie Kubo, niech pan zobaczy, czy już poszła.
- Nie mów do mnie na pan, to takie żenujące…
- Jak sobie życzysz – Jarosz wyjrzał zza zasłony i zaraz z powrotem znów się schował.
- Ta młoda ciągle tam stoi.
- Tak serio, to może mi powiedz, czemu boisz się nastolatki? – powiedziałam do niego, bo również wyjrzałam na zewnątrz.
- Nie wiem. Ona mnie przeraża.
- Podejdź i daj jej autograf, może się wstydzi zapytać?
- Muszę…?
- Tak! Chcesz, żeby się odczepiła?
- Oczywiście!
- To już mi stąd wypad! – Kuba nieśmiało wychylił się zza zasłony i ruszył w stronę dziewczyny. Przyglądałam się temu schowana. Podszedł do niej i wyjąkał:
- Eee… Cześć, mała. Chcesz może… autograf?
- Tak! Tak! Tak! Tak! Tak! – zapiszczała zbyt głośno jak na mój gust, bo kilka osób odwróciło się w tamtą stronę. Oczy jej się zaświeciły i z torebki wyjęła notatnik razem z długopisem, po czym podała go zawodnikowi. Zdążyła jeszcze wyszeptać z przejęciem – Dla Marty.
- Co, było tak źle? – zapytałam, kiedy wrócił, a dziewczyna z wdzięcznością odeszła.
- Żebyś wiedziała! Denerwowałem się tak jak wtedy, kiedy oświadczałem się żonie! No, może trochę mniej…
- Nie przesadzajmy! Mogę już stąd wyjść?
- Jasne – odsłonił zasłonę i zrobił gest ręką zapraszający do wnętrza sklepu. – Masz może ochotę na kawę, albo coś?
- Tak szczerze, muszę iść do Empik-a po książkę… Ale później, czemu nie? Tylko jest tu ze mną Iga, koleżanka z drużyny.
- Nie jest typem psychofanki? – zapytał podejrzliwie.
- Na sto procent nie! Chodź, musimy ją znaleźć – wyszczerzyłam się i pociągnęłam go za rękę.
Ruszyliśmy przez sklep rozglądając się na około. Znaleźliśmy dziewczynę przy półce z torebkami. Odchrząknęłam, a kiedy się odwróciła powiedziałam:
- Przedstawiam ci Kubę Jarosza.
- Witam serdecznie – powiedziała lekko zaskoczona - To wy się znacie?
- Przed chwilą się poznaliśmy. Chodź, opowiemy ci po drodze.
Zapłaciłyśmy za ubrania, po czym ruszyliśmy w stronę Empik-a po drodze swobodnie rozmawiając. Kupiłam, oczywiście, Władcę Pierścieni. Kiedy ją czytałam po raz pierwszy pomyślałam, że nie ostatni. Tak też się stało i jest jedną z dwóch moich ulubionych serii. Kuba zdziwił się moim wyborem, a wiadomość, że już kilka razy przeczytałam całą trylogię.

Po buszowaniu w książkach wyszliśmy z galerii i poszliśmy do jakiejś kafejki. Zamówiłam gorącą czekoladę i zaczęliśmy rozmawiać. Dowiedziałam się między innymi tego, że Kuba ma urlop i chciał wpaść do Polski.
- Zostawiłeś tam żonę?! Jak mogłeś?
- Sama chciała zostać. Powiedziała, że nie ma ochoty wracać, bo ma chwilę odpoczynku.
- Dobra, dobra. Wiecie, że już jest 20:30?
- Jak ten czas szybko leci… Dziewczyny, będę się zbierać. Mogę ewentualnie dać wam mój numer i po autografie.
- Zwykły autograf, pff. Jakby to była koszulka z autografem, to co innego. Byłaby odpowiednia na wynagrodzenie próby podglądania mnie w przymierzalni! – udałam, że się obrażam.
- A co powiesz na to, że nie wziąłem ze sobą?
- Będziesz musiał wysłać pocztą! Chyba nie odpuszczę, a ty, Iga?
- Nie mam zamiaru! To kiedy kończysz urlop? Bo będę pilnować, kiedy paczka przyjdzie…
- Ugh, no dobra! Na razie, muszę lecieć.
- Do zobaczenia! – krzyknęłyśmy obie razem. Siatkarz odliczył pieniądze i położył na stole. Wstałam i przytuliłam się do niego. To samo zrobiła moja przyjaciółka. Po jego wyjściu dopiłyśmy czekoladę i postanowiłyśmy wracać.

Kiedy doszłyśmy do ośrodka, była 21:20. Pani sprzątaczka nas ochrzaniła mówiąc, że jeszcze dziesięć minut, a nikt by nas nie wpuścił. Do naszego pokoju wpadłyśmy ze śmiechem. Przez cały korytarz skakałyśmy na jednej nodze na wyścigi. Wygrałam zawody i w nagrodę miałam dostać czekoladę. Najlepsza rzecz pod słońcem. Okazałam swoją łaskawość i dałam jej trochę mniej, niż połowę tabliczki. Później poszłam się umyć i walnęłam się na łóżko zmęczona wydarzeniami tego dnia.
***
Znów muszę przepraszać, że długo nie było notki. Nie było mnie w domu, sraty taty. Za to za jakiś czas będziecie mnie choć przez chwilę  mogli zobaczyć w ,,dzień dobry TVN''. Materiał o cyrku, którego jestem członkiem. Opowiadam trochę o szczudłach, także tego XD
Następny rozdział pojawi się w czwartek, bo jutro jadę do Klaudii ♥
Już 40 rozdziałów jestem z Wami i nie żałuję. Niedawno przekroczyłam 10000 wyświetleń, co jest dla mnie nagrodą za pisanie. I te wasze komentarze! Teraz leci już dwunasty tysiaczek, dlatego pozdrawiam wszystkich serdecznie, dziękuję. 
; *

2 komentarze: