Obudziłam się z zakwasami w pachwinach. Chyba na trochę za
dużo sobie wczoraj pozwoliłam na stadninie. Wyłączyłam budzik, korzystając z
opcji ,,drzemka’’ u Klaudii. Przeleżałam jeszcze 10 minut, później wstałam i
walnęłam Klo poduszką w głowę. Ta, to ma twardy sen. Ściągnęłam z niej kołdrę i
zwaliłam na podłogę.
- Zginiesz – rano, to ona nie jest zbyt rozmowna, dlatego
nie zmuszałam jej do gadania. Poszłam do łazienki ogarnąć wygląd. Wychodząc
zahaczyłam o próg. Znowu… W tym samym momencie moja przyjaciółka rzuciła się na
mnie z poduszką, pragnąc zemsty. Waliła na oślep. Dowlokłam się do mojego
łóżka, wzięłam własną ,,broń’’ i zaczęła się bitwa. Okładałyśmy się, aż przez
przypadek (oczywiście, że nie specjalnie) stłukłam wazon, który stał na
stoliku. Klo poszła do łazienki, a wychodząc z pokoju postanowiłyśmy zrobić
kawał Igle. Zakradłyśmy się do jego pokoju i włożyłyśmy mu pod kołdrę moje
zepsute mleko w plastikowym kubeczku, które mama spakowała mi przed wyjazdem i
kazała pić. Nie lubię mleka. Napisałyśmy karteczkę z BARDZO serdecznymi
pozdrowieniami i wyszłyśmy z pokoju śmiejąc się w głos.
Na stołówce było to, co zawsze, czyli odwalanie. O dziwo
Alek ciągle się na mnie patrzył. Z resztą nie po raz pierwszy. Ostatnio coraz
częściej wychwycałam jego spojrzenia w moją stronę. I tak, wiem, ja też się na
niego patrzę. Ale po prostu muszę sprawdzić, czy to prawda, że patrzy. Klaudia
robi to czasem za mnie, ale ona jest zbyt bardzo zajęta Piotrkiem.
Po skończonym posiłku poszłam się przebrać w rzeczy do gry.
Polazłam na salę. Rozgrzewka, później to, co zawsze, czyli mecz. Jednak tym
razem każdy bardziej się starał, bo przecież trener Anastasi patrzy! Dziś serwy
miałam wręcz powalające. Mocne, dokładne, rzadko kiedy takie mi wychodzą.
Wystawy nie opisuję, bo później dostałam pochwałę, że około 70% z niej była
idealna. Tak, cieszę się, że nie wybrałam hotelarstwa.
Kiedy wybierałam się do szatni zatrzymał mnie pan Andrea.
- Masz na imię Liliana, prawda?
- Tak, coś się stało?
- Patrząc na twoją grę myślę, że nadałabyś się do
reprezentacji. Jeszcze dziś zadzwonię do pana Świderka i polecę mu ciebie.
Myślę, że powinnaś grać z dziewczynami, poznać je, zgrać się z nimi.
Podejrzewam, że za dwa dni opuścisz kolonie i zaczniesz grać z drużyną.
- Byłoby cudownie! Dziękuję bardzo.
Odchodząc od niego prawie nie mogłam się powstrzymać od
krzyknięcia z radości. Doszłam do pokoju, spojrzałam na przyjaciółkę i już nie
mogłam się powstrzymywać. Wrzasnęłam na całe gardło i tańcząc na łóżku
przekazałam jej radosną nowinę. MOJE NAJWIĘKSZE MARZENIE SIĘ SPEŁNIŁO. Olałam moje bolące nogi i
pobiegłam do Zbyszka przekazać mu tą wiadomość. Na korytarzu spotkałam Alka.
Szybko powiedziałam mu o moim osiągnięciu, a on mi pogratulował i podniósł na
rękach. Jeżeli jeszcze raz mi tak zrobi, to będę miała lęk wysokości, jednak
nie powiem, miło mi było. Zakręcił mną w powietrzu, w końcu opuścił i
przytulił. Spojrzał mi głęboko w oczy. Czy on chce… mnie pocałować?! Zdążył
musnąć moje usta, a ja się odsunęłam. Nie byłam taka chamska w stosunku do Zibiego. Popatrzyłam na niego z wyrzutem, odwróciłam
się i ruszyłam do pokoju ZB9. Jak on mógł? Wiedział, że kogoś mam. Widział to
co dzień. Prawie od początku obozu. Wparowałam w końcu do poszukiwanego przeze
mnie pokoju, oczywiście bez pukania. Patrzę, a tam przy łóżku stoi MÓJ PARTNER
i się obmacuje i całuje z MOJĄ NAJLEPSZĄ
PRZYJACIÓŁKĄ. Co, jak? Chwila, nie rozumiem. Przecież jeszcze jakiś czas temu
ona była w moim pokoju. Chyba widziała mnie i Alka. Szła za nami i poszła mu powiedzieć. Może to
jest tylko zemsta? Nie, raczej nie. Odchrząknęłam, bo chyba mnie nie zauważyli.
Dalej nic. Zrobiłam to jeszcze raz, ale głośniej. Spojrzeli na mnie i oderwali
się od siebie.
- Chciałam tylko powiedzieć, że miło by mi było, gdybyś mi
oddała moją bluzkę, którą masz na sobie. Cześć, nie przeszkadzajcie sobie.
Wybiegłam z pomieszczenia. Poszukałam pokoju Alka. Kiedyś
tam już byłam, dlatego orientowałam się gdzie jest. Z całym rozpędem otworzyłam
drzwi. Spojrzał się na mnie ze zdziwieniem. Podeszłam do niego i przytuliłam
się. Powiedziałam mu w skrócie, o co chodzi. Chociaż prawie nigdy nie płakałam,
to tym razem nie chciałam się powstrzymywać. On się martwił. On pocieszał. On
był. Po prostu był. To mi wystarczyło.
- Właściwie, to go kochasz?
- Nie, ale boli mnie zdrada i kłamstwo. Wiem, że nie był
tego warty. Tego całego zachodu i zaufania.
- Nie martw się, nie był, masz rację. Ale nie warto się
użalać. Nie ma dla kogo cierpieć.
- Ale przecież on zapewniał, że kocha.
- Nie wierz we wszystko, co mówią ludzie. Oni często kłamią.
- Niedługo dojdziemy do wniosku, że nienawidzimy ludzi, bo
są bardzo źli. I podli.
- My też jesteśmy ludźmi.
- Faktycznie.
Rozmawialiśmy jeszcze długo. Nie zeszliśmy na obiad. Nie
pojechałam na jazdę konną. Zasnęłam w jego pokoju, mimo, że był tam też Ćupko.
Nie przeszkadzał mi. Zasnęłam wtulona w Aleksa.
Obudziłam się następnego dnia i od razu przypomniałam sobie
wydarzenia z poprzedniego dnia. Spojrzałam na siebie. Masakra. Jego koszulka i
jakieś spodenki. Polazłam do łazienki i przeczesałam włosy palcami, szczotki,
to tu nie było. Chciało mi się jeść. Popatrzyłam na Aleksandara. Słodko
wyglądał, kiedy spał. Musiałam go obudzić, niestety. Ale było już w porządku.
***
Taaaak, w końcu mam wyświetleń powyżej 1000! ♥ I dla Was taka komplikacja, żeby nie było sielanki. KOCHAM WAS! Pozdrawiam, jutro mam zawody, życzcie mi powodzenia!
P.S. Ta komplikacja chyba przez okres, jestem wkurzona przez to xD