piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 8



Na tak wspaniałego konia jeszcze nie trafiłam! Nawet mój Jowisz się mniej słuchał… Muszę pomyśleć, czy nie zainwestować właśnie w nią. Nie dość, że się słucha, to jeszcze piękna z niej kobyła. Ale teraz nie czas na jazdę konną, tylko siatkówkę. Zadzwoniłam po Zbyszka, żeby przyjechał i mnie odebrał. Co prawda jeździłam tylko półtorej godziny, ale zawsze. Zbyszek przyjechał po jakichś dziesięciu minutach. Uśmiechnął się widząc mnie szczęśliwą. Pocałował mnie w policzek.
- Powiemy coś reszcie, czy na razie trzymamy to w tajemnicy?
- Chyba jednak nie mam zamiaru się ukrywać… A oni mają prawo wiedzieć, żeby żaden się do ciebie nie przystawiał.
- Jakiś ty zaborczy się zrobił! I nie zapominaj, że dopiero kilka dni temu się poznaliśmy, mam prawo pytać o różne rzeczy.
- Na przykład?
- Jaki jest twój ulubiony kolor?
- Zależy kto go nosi. Jeżeli ty, to wręcz kocham.
- Nie przesadzaj, nie lubię słodzenia. Twoje największe marzenie?
- Chcę być szczęśliwym.
- Co do mnie właściwie czujesz? – w tym momencie Zibi się zaczerwienił, okazując, że się wstydzi tak otwarcie mówiąc o swoich uczuciach.
- No więc, tego… Jak cię pierwszy raz zobaczyłem, to wiedziałem, że chcę z tobą być…
- Czemu ty zawsze tak słodzisz? Podobno dziewczyny są romantyczkami, a tu proszę, co się okazuje?
- Po prostu mówię to, co czuję, nie czepiaj się.
- Dobraa, przestanę, po prostu nie lubię, kiedy ,,wielka miłość’’ przesłania wszystkie perspektywy i szase.
- Mogę teraz ja się o coś spytać?
- Już to zrobiłeś, ale dobra, pytaj.
- Co ty do mnie czujesz?
- U mnie jest trudniej, bo ja nie potrafię kochać. Przynajmniej mi się jeszcze nie zdarzyło. Jeżeli już, to mi się ludzie podobają, ale nie potrafię dać im prawdziwego uczucia. I, tak sobie myślę, że z tobą jest tak samo.
- Czyli chcesz ze mną być?
- Możemy spróbować, ale proszę cię, żebyś, gdybym już się naprawdę zakochała, nie zabraniał mi odejść. Bo tak się składa, że ja też mam zamiar być szczęśliwa.
- Cieszę się, że mi to mówisz.
- Jakoś nie słyszę. Ale szczerość czasem boli.
- Dobra, skończmy już ten temat, bo nie potrafię się skupić na drodze.

Dojechaliśmy do ośrodka. Zbyszek złapał mnie za rękę. Oczywiście moja dłoń była zimna. Jak zawsze. Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam, patrząc, czy wybaczył mi to w samochodzie. Odwzajemnił uśmiech, czyli chyba tak. Weszliśmy do budynku. Akurat była kolacja. Większość osób odwróciła się w naszą stronę, kiedy skrzypnęły drzwi. Zamilkli, kiedy zobaczyli, że trzymamy się za ręce.  Brakowało jeszcze cykania świerszcza i róży pustynnej. Przepiękne powitanie, nie ma co. Wszyscy tęsknili. Mimo wszystko z uśmiechem przeszłam do naszego stołu.
- Nie będę owijał w bawełne, od kiedy jesteście razem? – Igła to mistrz szczerości
- Od dziś – wyszczerzył się ZB9.
- To macie niezłe tempo. Kiedy ślub?
- Za rok, może dwa – zanuciłam.
- Ile dzieci?
- Piętnaścioro.
- A Zibi, ile kochanek?
- Żadnej.
- Taaak, jasne. Śmiem wątpić.
- A ja nie – Bartman musiał odszczeknąć.
- W razie czego, to wyrażam zgodę na kochanki – zaśmiałam się.
- A czemu?
- Przecież nie będę się codziennie z nim rżnąć! – spowodowałam tymi słowami salwę śmiechu.
- Przesadzasz, chyba codziennie nie będzie chciał… - Pit się odezwał.
- Żartujesz? Będzie próbował nie pozwolić mi wyjść z łóżka! Erotoman jeden.
- Nie będzie tak źle.
- Tylko gorzej!
- Ty, to czarno widzisz świat.
- Nie, ja jestem realistką. Byle mi tylko innych kobiet do łóżka razem ze mną nie spraszał. Bo tego, to ja nie zniosę.
- Nie bój się, spróbujemy wszystkich pozycji, długo nam to zajmie, dopiero później mi się znudzi – w końcu mój ,,partner’’ zaczął obracać wszystko w żart. Już się bałam…
- Pogięło cię? Ja znam tyle, że nie skończymy przez 5 lat, a ty pewnie o pół roku myślałeś..
- Zaczyna mi się podobać.
- Niech przestanie.
- Okay, tylko bez agresji. Przypadkiem mnie nie ugryź. Będziesz mogła dopiero w łóżku! – znów się śmieją.
- Zębami, to ja ci będę rozporek odpinać.
- Nie mogę się doczekać! 

Myślałam, że kolacja minie w gorszej atmoswerze, ale było na prawdę zabawnie. Po kolacji obowiązkowa partia pokera, później spać. Chyba najlepsze urodziny w moim życiu...

10 komentarzy:

  1. Haha świetnie. Uśmiałam się :) Pozdrawiam i oczekuję następnego :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście dziękuję!
      I obiecuję, że opowiadanie będzie pełne komplikacji bez pewnego typu sielanki :)

      Usuń
    2. To świetnie, bo sielanka się szybko nudzi ;p Miłego weekendu!

      Usuń
    3. Dziękuję i nawzajem :)

      Usuń
  2. HAHAHAHAAHAHAHAH, uwielbiam ten rozdział! ♥♥♥
    Czekam na następny! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! ♥
      Tak, to ja i moje poczucie humoru xd

      Usuń
  3. komentuję dopiero teraz, bo wcześniej za każdym razem, gdy siadałam i chciałam przeczytać rozdział ktoś mi przeszkadzał ;/
    hahaha ;D
    śmieję się jak głupia do monitora ;D
    Świetne <3!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że w ogóle komentujesz <3 I, że w końcu udało Ci się przeczytać xd Oczywiście dziękuję :3

      Usuń
  4. W wolnym czasie zapraszam Cię na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com i greens-art-handmade.blogspot.com. Z góry przepraszam za spam, jednak wiadomo, że każdy chce zdobyć czytelników.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń