Obudziłam się w nocy. Leżałam na klatce piersiowej Aleksa.
Widocznie, kiedy przyszedł, to zachciało mu się położyć w tym samym łóżku, co
ja. Było mi jednak miło. I ciepło. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Okazało
się, że jest druga trzydzieści pięć. Długo męczyłam się z myślami, aż w końcu
zasnęłam około piątej.
Pół godziny snu mi nic niestety nie dało. Wyglądałam jak
zombi. Wory pod oczami, splątane włosy, powłóczenie nogami. Czułam się źle.
Poszłam do łazienki i opłukałam twarz wodą. Rozczesałam też włosy. Nadal zbyt
dobrze nie było. Weszłam pod prysznic, wykąpałam się, ubrałam i wytarłam włosy.
Podsuszyłam je trochę, a później wyszłam z pomieszczenia. Alek jeszcze spał.
Podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek. W tej chwili otworzył oczy i
odwrócił wzrok w moją stronę. Uśmiechnęłam się delikatnie i poszłam do salonu.
Włączyłam telewizor i poszukałam kanału z muzyką. Beznadzieja. Poczekałam
chwilę, aż chłopacy się ogarną i poszliśmy na śniadanie. Nie trzymałam się z
Alkiem za rękę, mimo sytuacji z poprzedniego dnia. Zobaczyłam Zbyszka. Tak jak
ja, nie wyglądał najlepiej. Miał podkrążone oczy i był blady (o ile u niego to
możliwe), siedział smutny. Nie patrzył na mnie, strasznie się wstydził. Ja
przeciwnie, śmiałam się, mimo wszystko.
Po śniadaniu nadszedł czas na jogging. Biegłam najszybciej,
jak mogłam. Musiałam odreagować stres. Wyprzedziłam dziewczyny o jakieś półtora
kilometra. Po chwili zaczęłam mieć wrażenie, że ktoś za mną jest. Lekko
odwróciłam głowę i zwolniłam bieg. Miałam nadzieję, że to nie ten ktoś, kto
śledził mnie i Klo, kiedy byłyśmy na zakupach. Po około pięciu minutach ktoś
złapał mnie w pasie i zatknął ręką usta. Z całej siły zacisnęłam zęby na jego
palcach. Był to średniego wzrostu mężczyzna. Przynajmniej tak mi się wydawało,
bo jeszcze nie zdążyłam zauważyć napastnika. Wydarł się i zwolnił uścisk, a ja
korzystając z okazji odwróciłam się i walnęłam go z kolana w krocze. Rzuciłam
okiem na jego wygląd i przyłożyłam mu z łokcia i tył szyi. Co jak co, albo
bronić się umiałam. Nie znałam go. Rozejrzałam się po okolicy. Znajdowaliśmy
się w lasku, na polnej drodze. Odwróciłam się do niego tyłem i pobiegałam w
stronę, z której przybyłam.
Za jakiś czas dobiegłam do dziewczyn. Powiedziałam
opiekunowi o tym wydarzeniu. Biegliśmy tą samą trasą, którą już przebyłam.
Dotarliśmy do miejsca ,,incydentu’’, ale tam już nikogo nie było. Zostały tylko
ślady przepychanki na ziemi. Jakieś dwa kilometry dalej znaleźliśmy się na
miejscu. Weszliśmy do autobusu i na reszcie pojechaliśmy do ośrodka.
Pobiegłam do pokoju, umyłam się, po czym wzięłam kartkę i
narysowałam jako taki portret pamięciowy faceta – porywacza. Cieszyłam się, że
zdążyłam zapamiętać tą twarz. Swoją drogą, to nie była zbyt miła twarz.
Pokazałam to Alkowi. W ogóle wszystkim, którzy się napatoczyli. Przy obiedzie
wywiesiłam kartkę na tablicy ogłoszeń w stołówce. Nie miałam zbyt wiele czasu,
żeby poznać tożsamość delikwenta. W każdym razie dowiedziałam się, że mam
jeszcze pięć dni do spędzenia tutaj. Później jechałam na zgrupowanie
reprezentacji. Na treningu znów poszło mi rewelacyjnie. Już wiedziałam, czemu
Anastasi mnie zauważył. Po prostu inaczej się nie dało.
O siedemnastej postanowiliśmy z Aleksem pójść na spacer.
Goniliśmy się po parku, zaczepialiśmy studentów (najlepsze towarzystwo) i w
końcu poszliśmy się napić gorącej czekolady. Zażyczyłam sobie białą. Na
początku oparzyłam się w język, co było prawie oczywiste, jeżeli chodzi o moją
osobę. Czułam się z nim lepiej, niż w towarzystwie Zibiego. Bardziej swobodnie
rozmawialiśmy, nie wstydziłam się mówić o swoich sprawach… Byłam szczęśliwa! W
końcu. Kiedy siedzieliśmy na ławce, jakiś chłopiec podszedł i zapytał się mnie
po polsku (bo po angielsku nie umiał), czy Alek da mu swój autograf. Z uśmiechem
zrobił to, o co go poprosili. Nawet w Rzeszowie go ktoś lubił! Po odejściu
chłopca atakujący namiętnie mnie pocałował. Wróciliśmy do ośrodka trzymając się
za ręce. O około dziewiętnastej ktoś zapukał do drzwi naszego pokoju.
Otworzyłam je, a w progu stał Zbyszek.
-Co chcesz?
Podłożył mi kartkę pod nos, a ja zobaczyłam wykonany przeze
mnie portret pamięciowy.
- Znam go.
- Kto to jest?
- Wiktor Radacki. Poznałem go kiedyś w barze. Coś ci zrobił?
- Raczej ja jemu. Troszeczkę długo leżał na drodze.
- Spytam inaczej. Co miał ci zamiar zrobić?
- Prawdopodobnie porwać i zgwałcić. Ale mógł też chcieć
zaproponować posadę, jako ekspedientka w sklepie, albo szambiarz – Zibi lekko
się uśmiechnął.
- Dobrze, że nic ci się nie stało.
Przytulił mnie, a w drzwiach za mną ustał Alek i położył
rękę na moim ramieniu. Zbyszek odsunął się ode mnie, zmierzył Aleksa wzrokiem,
który, gdyby mógł, to by zabił i odszedł.
- Co chciał? – spytał Atanasijević, odprowadzając ,,wroga’’
spojrzeniem.
- Stwierdził, że zna faceta – pokazałam mu rysunek.
- I co?
- Jakiś gostek z baru.
- Miał coś do ciebie?
- Zibi, czy ten gość?
- Bartman.
- Cieszył się tylko, że nic mi nie jest. Zazdrosny?
- I to jak…
Zamknął za nami drzwi i zaczął mnie całować. Do około
dziesiątej oglądaliśmy telewizję, a później poszliśmy spać.
To jest świetne. Serio. Uwielbiam to. Czekam na cd. ;] ~Łapa
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mam w tobie wiernego czytelnika, Łapko! Myślę, że kolejny rozdział będzie już jutro :p Chyba, że się nie wyrobię z czasem, ale raczej się uda :) :3
UsuńTeż jestem wiernym czytelnikiem, ale nie miałam czasu komentować ostatnio. Ogłaszam szał przed końcem półroczaaa! Tak w ogóle świetne opowiadanie. I like it :D
OdpowiedzUsuńAwww! Mama powinna być ze mnie dumna ; p
UsuńU mnie też jest taki szał na koniec półrocza, ale całkiem się zacznie za kilka dni xd
Cieszę się, że Ci się podoba!
A tak BTW. to powiedziałam o tym opowiadaniu polonistce i ma zamiar przeczytać xd
Pozdrawiam : *
Bardzo mi się podoba twoje opowiadanie, dzisiaj na nie przypadkiem weszłam i tak mnie wciągnęło ,że od razu wszystkie rozdziały przeczytałam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie: http://nowa-historia-zycia.blogspot.com/
Witam serdecznie nową czytelniczkę! Miło mi, że się podoba :)
UsuńOczywiście wejdę :p
Świeeetny rozdział !!
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i zapraszamy do siebie http://milosc-na-boisku-siatkowka.blogspot.com