Obudziłam się, a później wstałam. A raczej poderwałam się.
Akurat w momencie, w którym zadzwonił budzik widziałam, jak Alek puszcza moją
rękę i spada w przepaść. Nienawidzę koszmarów. Pomyślałam, że on musi coś dla
mnie znaczyć, jeżeli śni mi się, jako koszmar, że go tracę. Obecnie co dzień
budziłam się na jego ramieniu. Uświadomiłam sobie, że przez moje przeżyte
kilkanaście lat okropnie mi tego brakowało. Tego zasypiania i budzenia się obok
kogoś, kogo się bardzo lubi. Może nawet kocha? Jeszcze nie wiem. Miło byłoby,
gdybym w końcu się zakochała. Czuła cokolwiek, oprócz pustki.
Wzięłam ciuchy i poszłam się umyć i ubrać. Znów miałam
ochotę ładnie wyglądać. Miałam dla kogo. Mimo wszystko, istniało ryzyko, że
Zbyszkowi znów coś odwali i zrobi jakąś głupią rzecz. Pomalowałam oczy
eyelinerem, a rzęsy wytuszowałam. Nic innego przecież nie miałam. Ubrałam
sukienkę (tak, mam jedną), była w chińskim stylu, strasznie mi się takie
podobają, a do tego włożyłam moje platformy. Włosy upięłam w ciasnego koka i
wpięłam w nie kokardkę. Spojrzałam na siebie. Nie za bardzo strojnie? Chyba
jednak tak. Szybko wzięłam krótkie spodenki i bluzkę z rękawem ¾ . Całość do
siebie nieźle pasowała. Podeszłam do łóżka Aleksa i dałam mu buziaka w
policzek. Konstantin już wstał.
- Ładnie wyglądasz dziś – stwierdził, patrząc na mnie.
- To moja dziewczyna, odwal się! – momentalnie przebudził
się Alek.
- A czy ja coś chcę?
- Nie wiem, nie ufam ci na tyle – zaśmiał się atakujący.
Spojrzał na mnie. – Rzeczywiście ładnie wyglądasz.
- Nie przesadzajmy, wyglądam normalnie.
- Bo ty zawsze wyglądasz ślicznie…
Speszyłam się na te słowa, a później poszłam do saloniku,
żeby poczekać na chłopaków. W końcu przyszli i ruszyliśmy na śniadanie. Humor
miałam wręcz wspaniały.
- Uuu, zobaczcie, jak się Lili odwaliła – zagwizdał
Ignaczak.
- Co, to już nie można się ładnie ubrać?
- Oczywiście, że można, ale z jakiej to okazji,
chciałbym wiedzieć.
- Tak po prostu. Zawsze muszę chodzić w luźnych rzeczach?
- Pewnie, że nie! Ale czasem weź też ubierz dekolt, chłopaki
chcą się napatrzeć.
- Chłopaki? A nie ty?
- Nie, ja kocham swoją żonę – wszyscy się zaśmieliśmy na te
słowa. Zauważyłam, jak Oliwia ,,zajmuje się’’ Popiwczakiem. Chyba jej nie
przeszkadzało, że jest rok młodszy. I jemu widocznie też! Flirtowali ze sobą,
jakby nikogo innego na stołówce nie było. Kiedy na mnie spojrzała puściłam do
niej oczko, dopingując ją. Skończyliśmy jeść, a Alek wziął mnie na ręce. Reszta
zaczęła wołać, żeby mnie przeniósł przez próg. Powiedziałam do niego po
angielsku o co chodzi, a on zrobił tak, jak mu kazali, mimo moich BARDZO
wyraźnych protestów. W końcu przerzucił sobie mnie przez plecy, jak worek
kartofli. Wydzierałam się i krzyczałam, żeby mnie puścił. Kiedy weszliśmy na
górę w końcu zrobił to, co chciałam. A raczej mi się wydawało, że to zrobi.
Uniósł mnie w górę i po raz drugi okręcił w powietrzu, tak, jak przy naszym
pierwszym pocałunku. Tym razem jednak nie wyrwałam się po chwili.
Wpadliśmy do pokoju. Rzucił mnie na łóżko. Zaraz potem oparł
się na dłoni, drugą jednocześnie mierzwiąc mi włosy. No cóż, jego pocałunki z
dnia na dzień były coraz bardziej zachłanne. Trochę go rozumiałam. Bo przecież
za kilka dni mnie tu nie będzie i przeżyjemy rozstanie, może chwilowe, a może
dłuższe. Oddawałam pocałunki. Alek zdjął ze mnie koszulkę. A czy ja tego
chciałam? W jednej chwili zdecydowałam. Zrewanżowałam się zdejmując z niego
górną część ubioru. Nie powiem, ale ciało, to on miał. Zaczął obsypywać
pocałunkami moją szyje, zaraz potem przesuwając się w stronę dekoltu. Nagle
ktoś zapukał. Oderwaliśmy się od siebie.
- Znowu? – powiedział atakujący, po czym cicho przeklnął po
serbsku (przynajmniej tak mi się zdawało), założył koszulkę i krzyknął. – Kto tam?
Po polsku ten zwrot w jego ustach brzmiał bardzo zabawnie.
Szybko założyłam koszulkę.
- To ja.
- Rzeczywiście dużo się dowiedziałam.
- No Karina, nie słychać?
- Właź!
Wpadła do pokoju i wyciągnęła mnie za rękę. Popatrzyła na
Alka.
- Mogę ją porwać?
- Jakbym mógł odmówić… - ironia w głosie. Tak, pasowała do
sytuacji.
- No fakt. Idziemy.
Wyszłyśmy na korytarz.
- Co się stało?
- Bo ty za kilka dni wyjeżdżasz. Musisz mi coś załatwić.
- Słucham.
- Umów mnie z Miśkiem – zaśmiałam się cicho.
- Mogłam się tego spodziewać.
Wzięłam ją za rękę i poprowadziłam do pokoju Kubiaka.
Wepchnęłam ją tam.
- Czekaj na niego, zaraz przyjdzie.
Natknęłam się na korytarzu na Zibiego.
- Nie wchodź do swojego pokoju, tam czeka Kina na Miśka.
Chciałam iść i kontynuować przerwane zajęcie. Złapał mnie za
nadgarstek.
- Lili, ja… Przepraszam. Ja naprawdę żałuję tego, co
zrobiłem.
Zaśmiałam się sarkastycznie.
- Myślisz, że zwykłe ,,przepraszam’’ wszystko załatwi?
Myślisz, że jednym słowem odbudujesz stracone zaufanie? Czy może masz nadzieję,
że ci wybaczę?
- Chciałbym się do czegoś przyznać…
- Do czego, słucham?
- Bo to jest tak, że…
Pamiętasz, jak cię poprosiłem, żebyśmy tego… się zeszli?
- Pamiętam. Co w związku z tym?
- Ja… się założyłem – ton jego głosu się zmienił, stał się
pewniejszy, wyraźniejszy. – Później zrozumiałem, że jednak cię pokochałem. Zrozumiałem,
że nie potrafię tego ogarnąć. A później zobaczyłem cię i Atanasijevića, jak się
całujecie. Nie mogłem znieść myśli, że lecisz na dwa fronty. Pocałowałem
Klaudię specjalnie w momencie, w którym weszłaś. A później się upiłem, bo
zobaczyłem, jakim byłem idiotą. Wybaczysz mi?
- Tak. Wierzę w tą historię, dziękuję, że mi powiedziałeś,
ale nie chcę do ciebie wracać. Nieee, mam dość. Poza tym, ja cię nie kocham. I proszę,
nie psuj tego, co jest pomiędzy mną i Alkiem. Może mi się w końcu uda.
Po tych słowach odwróciłam się i ruszyłam w stronę mojego
pokoju. Jednak po tym zdarzeniu nie miałam siły ciągnąć czynności, którą nam
bezceremonialnie przerwano. Przebrałam
się i ruszyłam na trening. Znów siłownia. Wyżyłam się na bieżni, później
podeszłam do ćwiczeń, mających zapewnić mi sprawność siłową. Na końcu czynności
jak najbardziej rozciągające mięśnie. Dali nam godzinę odpoczynku. Później
przeszliśmy do treningu na sali. Na obiad była karkówka. Znów trening. Umyć
się. Czas dla siebie. Gra w pokera. Spać. Czyli dzień jak co dzień, według pani
Liliany Lenak.
***
Macie dłuższy! Dziś miałam wenę, napisałam rozdział na jutro. Przepraszam za długą przerwę! Nie miałam czasu, żeby napisać. Tym bardziej, żeby dodać. Wszystko na raz się wali. Na dodatek od środy do piątku mam testy próbne, ciąg dalszy, tym razem część przyrodnicza, fizyczna, chemiczna, ang. rozszerzony i historia. U nas w budzie było trochę inaczej, proszę się nie dziwić.
Będę miała treningiiii! A początkowym zamiarem był ich brak. ♥
Jak u was pogoda, śnieg leży? Pozdrawiam! ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz