Całą resztę dnia nie miałam
humoru, dlatego siedzieliśmy głównie w moim pokoju. Zeszliśmy tylko na kolację
i wróciliśmy do góry. Wieczorem nawet nie rozmawialiśmy, nie mogłam zebrać na
to myśli. Poszłam spać, kiedy skończył się jakiś film, nawet nie zwróciłam
uwagi, o czym był. Dostaliśmy jakieś materace dla Pita, Igły i Winiara, żeby
mieli gdzie spać. Wszyscy trzej próbowali mnie rozweselić i nawet Michałowi się
trochę udało, kilka razy dzięki niemu się zaśmiałam, a później powróciłam do
poprzedniego stanu. Iga się uparła, że będzie z Cichym spać na kanapie i
automatycznie Winiarski wepchał się na jej łóżko. Nie można było przecież
przegapić takiej okazji! Odwróciłam się w drugą stronę od niego, przytuliłam do
Aleksa i po chwili zasnęłam.
Kiedy się obudziłam, moją
twarz już ogrzewały promienie słoneczne. Obok mnie pod pościelą nikogo nie
było, ale wzięłam za dobry znak snop światła przebijającego się między
firankami. Przeciągnęłam się, usiadłam, później opuściłam nogi na podłogę i
ustałam. O dziwo, nie czułam się już źle. Widocznie poranek przyniósł zmianę.
Spojrzałam na łóżko obok i zobaczyłam Miśka, który był szeroko rozłożony na
łóżku. Głowa poza poduszką, nogi zwisające po obu stronach, ręce porozkładane.
Postanowiłam go obudzić. Po prostu nie mogłam się powstrzymać. Wbiegłam na
wolne miejsce na materacu i zaczęłam skakać. Winiar poderwał twarz z podłoża.
- Daga, jeszcze pięć minut! –
wymruczał i odłożył głowę na miejsce. Nawet nie otworzył oczu.
- Ja naprawdę nie wiem, jak
ta twoja żona z tobą wytrzymuje?
- Co? A, to ty, Lili.
Normalnie. A jak inaczej? – podniósł się i przetarł oczy.
- Macie wspólne łóżko? Bo
jeśli tak, to współczuję.
- Mamy, ale właściwie o co ci
chodzi?
- Leżałeś rozwalony na łóżku,
jakby ci kto ręce i nogi specjalnie dziwnie ułożył.
- A jesteś pewna, że nie lunatykujesz?
Może to ty, a teraz nie pamiętasz?
- Nie, ja na pewno nie. Ale
co do Aleksa nie jestem pewna… - w tej chwili do sypialni wszedł Aleks.
- Co ,,Aleksa’’? – zapytał po
polsku.
- Nic. Lunatykujesz?
- Nie, a co?
- Bo ktoś kończyny Miśka porozrzucał
podczas snu, a on zarzeka się, że to na pewno nie on. Szukamy winnego.
- Zapytaj Igły. On taki
psotnik.
- Michale Wu! Idziemy na
misję, trzeba odkryć winowajcę! – po cichu wymknęliśmy się z sypialni,
zabierając przy okazji z nami Aleksa i weszliśmy do salonu. Krzysiu jeszcze smacznie
spał, po czubek nosa przykryty kołdrą. – Dosłownie odkryć…
- Tylko nie hałasuj – nie ma
to jak wypowiedzi jakże błyskotliwego przyjmującego. Na palcach podkradłam się
aż do materaca i poczekałam chwilę próbując opanować śmiech. Pokazałam gestem,
żeby któryś z moich współspiskowców wziął aparat zrobił zdjęcia. Ustałam
okrakiem nad Libero i zastanawiałam się, czy najpierw nie spuścić na niego
niewielkiej ilości śliny, ale uznałam, że byłaby to przesada. Winiarski zaczął
na palcach odliczać, a ja przygotowałam się do szarpnięcia. Usłyszałam głośne
,,trzy’’ i z całej siły zdarłam z Ignaczaka kołdrę. Poleciałam na plecy i zasłoniłam
sobie widok kołdrą, ale kiedy wstałam, okazało się, że siatkarz nadal śpi sobie
w najlepsze! Kazałam zostać skrzatom na miejscu, a sama szybko ruszyłam do
łazienki. Chwyciłam kubek od szczoteczek, opróżniłam go, nalałam wody i równie
szybko wróciłam na miejsce. Mój cel akurat idealnie do tej sytuacji otworzył
szeroko usta i zaczął pochrapywać.
- Misiek, nagraj to –
pisnęłam cichutko. Poczekałam chwilę, aż siatkarz uruchomi kamerę w telefonie i
zaczęłam przechylać szklankę. Małą ilość wlałam do ust, a reszta trafiła na
cudowną piżamkę. Igła poderwał się z materaca, a ja pognałam do łazienki
krzycząc w niebogłosy. Tak jak się spodziewałam, Libero rzucił się za mną, ale
zdążyłam zatrzasnąć za sobą drzwi.
- Liliano, droga przyjaciółko
kochana, masz PRZEROMBANE!
- Grozisz mi? – oparłam się
plecami o drzwi i wykrzyczałam między gwałtownymi wybuchami śmiechu.
- Żebyś wiedziała! –
powiedział i walnął pięścią w dyktę.
- Jesteśmy kwita. Wy mi nie
powiedzieliście o zaręczynach, a ja ci nie powiedziałam, że się zemszczę – znów
się roześmiałam, ale odkluczyłam zamek i wyszłam. Kiedy tylko to zrobiłam,
poduszka trafiła mnie w głowę. – Ups… Chyba mi coś z ręki wypadło…
- Nie żyjesz – chwyciłam poduszkę
i zaczęliśmy w siebie rzucać.
- Bitwa na poduszki! – Misiek
chwycił przelatującą broń i włączył się w wir walki. To samo zrobił Aleks.
Dobre pół godziny nie przerywaliśmy zaciętej wojny, aż w końcu przewróciłam się
i walnęłam głową w oparcie od kanapy.
- Przegrałam bitwę, ale nie
wojnę! – powiedziałam wstając. – Zgłodniałam. Idziemy?
- Tak, zdecydowanie – mruknął
Igła.
- Ciekawe co na śniadanie… -
zastanawiał się Misiek.
- Na pewno kupa w sosie z
sików, robaki, surówka z chwastów i zeszłoroczne puree ze zgniłych ziemniaków.
- Mniam, nie mogę się
doczekać!
- Michał, nie wiem jak ty,
ale ja wolę jajecznicę…
- Uuu, Ignaczak, cóż za
pojazd!
- No co? W końcu jakoś
zdobyło się tę sympatię publiczności – zaczął robić pozę jak modelka.
- Krzysiu, mamy taki mały
problem…
- Słucham?
- Wiesz, że na śniadanie nie
można iść w piżamie?
***
Cześć
i czołem! Chciałam, żeby dzisiejszy rozdział (50!) był wesoły. Taki na
pocieszenie po wczorajszym przegranym meczu skrzatów. Ciekawe ilu osobom
oprócz mnie poleciały łzy?
Pozdrawiam serdecznie ; *
Jeżeli miał być wesoły to się Ci to udało :-D;-)
OdpowiedzUsuńSerio...cały czas się śmiałam :-D
.
No nie tylko Tobie po meczu leciały łzy :-/ Mimo wszystko i tak Ich kocham! ♡♥♡
Pozdrawiam:Marta♥
Cieszę się, że mi się udało : p
UsuńTak, zdecydowanie Skra mistrzem. Wygrana drużyna ma wielu kibiców, przegrana wiernych.
:)
Bardzo mądre słowa :):)
OdpowiedzUsuńNo ale Resovi należą się GRATULACJĘ! :):)
.
Widziałaś te filmiki co Igła dodał? :)