sobota, 23 marca 2013

Rozdział 58

Po przyniesieniu wszystkich rzeczy i ich rozpakowaniu przyszła pora na kolację. Zajęło nam to trochę, bo jednocześnie się wygłupialiśmy, biegaliśmy po domu i tym podobne. Na dodatek Tomek cały czas siedział w pokoju gier, nawet nie przychodząc, kiedy kazałam mu wyjąć swoją walizkę. Głupek. Przygotowałam kolację i dopiero wtedy udało się go zwabić zapachem na dół.
- Co jest do szamy? Fajnie pachnie.
- Najpierw masz się rozpakować. Inaczej nie dostaniesz nic.
- No dobra, ale jak zjem.
- Nie, masz teraz iść to zrobić!
- To, że jesteś starsza o pół godziny, nie znaczy, że masz mną żądzić! – oburzył się. Chwyciłam telefon i zaczęłam wybierać numer.
- Dzwonię do ojca. Będziesz musiał szorować wszystkie kible u niego w pracy.
- Dobra, już idę!
- Ma być ułożone. Sprawdzę! – wiem, że zachowywałam się jakbym była jego matką. No, ale gdyby go nie pilnować, to jego gacie wisiałyby na żyrandolu, skarpetki w akwarium, a koszulkę do ubrania wybierałby z bagażnika swojego skutera. Kiedyś już tak było. Wtedy musiał szorować tylko umywalki. Tak, tylko umywalki… W stanie zapuszczenia 70%. Uporał się ze swoją pracą i przyszedł zjeść kolację.
- Smacznego – życzyłam mu. Odkąd pamiętam, Tomek uwielbia naleśniki z bitą śmietaną. Okazało się, że Aleks też.
- W końcu będę jadł porządne obiady – stwierdził i pocałował mnie w policzek odnosząc talerz do zmywarki.
- Jeśli zasłużysz…
- Ja miałbym nie zasłużyć?
- A co, może ja?
- Ty będziesz musiała zasłużyć na to, żebym cię wpuścił do łóżka.
- Pójdę spać gdzieś indziej i sam mnie przyniesiesz – wyszczerzyłam się.
- Masz rację. Pewnie przytargałbym cię za włosy i sprał na kwaśne jabłko.
- Wziąłbyś mnie na ręce i łagodnie położył na pościeli…
- No dobra, masz rację.
- Mogę stąd wyjść? Zaraz się porzygam z tej waszej miłości…
- Nie możesz. Aleks, masz jakieś gry planszowe?
- Chińczyka mam. I Scrable, ale nie zagramy, bo nie znam polskich słów.
- A masz karty?
- Jasne.
- To sobie zagramy w wojnę. Myślę, że każdy z nas umie. Dobra, ludzie, sprzątamy ze stołu!

Po trzech partiach wojny pozwoliłam iść Tomkowi. Oczywiście od razu pognał na górę. My posiedzieliśmy jeszcze i zmieniliśmy grę. Najpierw makao, potem kuku, jeszcze później w tak zwanego pana. Po skończeniu rozgrywek okazało się, że we wszystkich wygrałam 3:1.
- Przyszłabyś może kiedyś do mnie na trening? – zapytał.
- Jasne, czemu nie. A ty na mój, no o ile się tam dostanę – szeroko się uśmiechnęłam.
- Oczywiście – ziewnął przeciągle. – Chyba idziemy spać, co?
- Zdecydowanie. Też się zmęczyłam. Pokażesz mi gdzie jest ta łazienka na dole?
- Idź do tej na górze, tu jest tylko prysznic.
- To dobrze, lubię prysznice – Aleks uniósł jedną brew.
- Serio? Nie chcesz wziąć gorącej kąpieli w obszernej wannie?
- Trzy razy nie, dziękujemy. Nie dziś. Dziś wezmę długi, relaksujący, gorący prysznic.
- W porządku. No więc naprzeciwko garderoby…
- To ja idę.
- Czekaj, nie skończyłem. Naprzeciwko garderoby masz takie rolety. Odsłaniasz je, idziesz prosto i w prawo.
- Jak duży jest ten dom?
- Wystarczająco – wyszczerzył się. – Nie można oczywiście zapomnieć o tym, że na górze jest jeszcze strych.
- O mamuniu. Chyba się nie zgubię, co?
- Mam nadzieję, że nie, bo bym musiał cię szukać.
- Nie chciałbyś się pobawić w rycerza, który pragnie odnaleźć swoją damę?
- Tak szczerze?
- No.
- Nie – znów się wyszczerzył.
- To idę się zgubić, zobaczymy, czy nadal tak będziesz uważać – wyszłam z kuchni, weszłam do garderoby, wzięłam piżamę i ręcznik, a później poszłam zgodnie ze wskazówkami do łazienki.
***
Cześć ; ) Tak jak mówiłam, macie dodatkowy rozdział ode mnie. Jutro będzie ze względu na to, że powinien być ;p
Brawo dla piłkarzy. Oglądaliście wczorajszy mecz? Może ktoś obstawiał taki wynik? A może mieliście nadzieję na wygraną?
Pozdrawiam ; *

2 komentarze:

  1. Znowu nie skomemtowałam poprzedniego....wybacz :*
    Mmmmm naleśniki z bitą śmietaną ^^ :)
    Ale wielki Akeks ma ten dom :) Fajnie :)
    .
    Mecz oczywiście oglądałam...zawsze i wszędzie (no dobra nie zawsze bo od EURO 2012 :P ) o jestem załamana wynikiem :/
    U piłkarzy nożnych też powinien byc osobno sezon Reprezentacyjny oraz klubowy. A nie ich "zgrupowania" trwają 3 dni i jak oni mają się nauczyć taktyki przez ten czas :( :@? Mam nadzieję, że z San Marino wygrają! Bo jak nie to by dopiero byłaby siara :P
    No to do jutra :Marta♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam żadnych pretensji! Zdecydowanie też je uwielbiam :3
      Wiesz jak trudno było mi wymyśleć jego wystrój? Masakra...
      Też jestem załamana...
      A co do tego sezonu reprezentacyjnego, to bardzo ciekawa teoria i... Możliwe, że skuteczna! Jakby się tak zastanowić, to może...
      Jeśli nie wygrają z San Marino, to będzie masakra. Jesteśmy jedną z najgorszych reprezentacji. Ale oczywiście, trzeba to jeszcze udowodnić przegrywając!
      Do jutra! :3

      Usuń