Następnego dnia obudziłam się
w wygodnej i śliskiej pościeli. Zdecydowanie nie był to mój ulubiony jej
rodzaj. Spojrzałam na leżącego obok mnie Aleksa.
- Cześć kochanie. Jeśli nie
masz nic przeciwko, moglibyśmy zmienić pościel?
- A co jest z nią złego?
- Jest zimna. Nie cierpię
zimnego.
- Skoro tak twierdzisz.
Spoko, możemy. Jeszcze dziś pojedziemy do sklepu.
- Coś ty taki szybki?
- Głodny jestem, tak jakoś…
No wiesz.
- Mam zrobić śniadanie?
- Właśnie.
- Idę się ubrać.
- Po co iść? Tutaj też masz
ubrania… - założył ręce za głowę i patrzył na mnie szczerząc zęby.
- Ta, może jeszcze frytki do
tego?
- Skoro proponujesz – znów się
uśmiechnął.
- Jeśli chcesz śniadanie, to
nie pyskuj. Chyba, że wolisz suchy chleb i mleko. Poza tym, masz pół godziny,
żeby wstać i się ubrać. Zjemy i jedziemy.
- A co z Tomkiem?
- Nie ma bata, zostaje.
Będzie grał na PS’ie. Mogę mu ewentualnie kupić do domu ,,Wiedzmina’’.
- Serio? Chcesz wydawać na
brata kasę?
- Mam kasę, trzeba z nią coś
zrobić – wyszczerzyłam zęby. – Dobra, daj mi zrobić to, co do mnie należy.
Wychodząc z sypialni
odsłoniłam roletę, po czym poszłam do garderoby. Wzięłam zwykłe szorty, białą
bokserkę i jakiś zielony rozpinany sweterek. W drugą rękę chwyciłam trampki.
Spojrzałam na nie z rozczuleniem. Przetrwały dwa ciężkie lata. Były to
najwygodniejsze trampki na świecie. Z zewnątrz przypominały Converse’y, jednak
nie miały znaczka i ,,wywietrzników’’, czyli dziurek z boku. Podobno takie buty
się nie niszczą, tylko nabierają charakteru. W takim razie moje były twardą,
pyskatą laską w ciemno seledynowej koszulce. Prawie jak ja zazwyczaj.
Uśmiechnęłam się. Chyba trzeba je będzie wymienić na nowe. Niestety, wszystko
ma swój koniec. Odłożyłam je na półkę. Mój wybór padł na pasujące kolorem do
sweterka adidasy. Jeśli ktoś obcy spojrzałby na moją szafę, to powiedziałby, że
posiadaczka jest maniaczką koloru zielonego. Możliwe, bo uwielbiałam wszystkie
odcienie. Wyszłam z pomieszczenia i udałam się do tej mniejszej łazienki.
Znacznie bardziej ją lubiłam. Może dlatego, że bardzo przypominała mi dom?
Właściwie, to źle powiedziałam. Teraz to miejsce było moim domem. Trzeba się
przyzwyczaić. Więc powiem tak: może dlatego, że przypominała mi moje stare
mieszkanie? Zdecydowanie lepiej brzmi.
Wzięłam poranny prysznic,
owinęłam się ręcznikiem i zaczęłam suszyć włosy. Jak na złość grzywka nie
chciała się odpowiednio ułożyć, dlatego związałam całość w luźnego koka, a
nieznośne kosmyki podpięłam wsuwkami. Zrobiłam lekki makijaż (czyt. tusz do
rzęs), ubrałam się i wyszłam. Od razu moje kroki skierowałam do kuchni. Niby co
ja mam zrobić na śniadanie? U nas zawsze każdy jadł kanapki z czym chciał, a tu
nagle mam zacząć robić za kucharkę. Może jakaś sałatka? Nie, nie nadaje się.
Nie mam pojęcia. Po pięciu minutach siedzenia przy stole i myślenia nad
przyrządzeniem posiłku wzięłam się do roboty. Popiszę się chlebem smażonym na
jajkach. Rozbełtałam dwa z nich, posoliłam i popieprzyłam, umaczałam w tym
chleb i położyłam na patelnię. Niby nic szczególnego, ale mi smakuje. Chwilę
później do kuchni przywlókł się zaspany Tomek.
- Co wy wszyscy macie z tymi
piżamkami? – roześmiałam się na wspomnienie nocnego ubrania Igły. Na dodatek
Aleks spał w koszulce z Garfieldem. Na klatce piersiowej mojego brata widnieli
Rengersi.
- No co? Prezent od cioci
Beaty… Wiesz jaka ona jest. Ładnie pachnie. Co do szamy?
- Szama. Znaczy się chleb na
jajach. Siadaj, zaraz będzie gotowe – wskazałam mu krzesło. Sama rozejrzałam
się po pomieszczeniu i zastanowiłam, gdzie mogą się kryć talerzyki śniadaniowe.
Widelce, patelnię i miseczkę znalazłam na suszarce, dlatego nie miałam z tym
problemu. Ale gdzie, do jasnej cholery są te naczynia?! Otworzyłam pierwszą
lepszą szafkę. Pudło, przyprawy. W kolejnej znajdowały się kubki. Przeszłam do
następnej. Bingo! Podałam (oczywiście) czarne talerzyki dla trzech osób. Teraz
czas na więcej widelców. Pewnie w górnej szufladzie obok zlewu… Trafiłam. W tej
chwili przyszedł Aleks.
- Super pachnie. Co to?
- Zobaczysz, siadaj. Chcesz z
ketchupem, czy coś?
- Ja chcę! – ożywił się
Tomek.
-Dobra, dobra, już daję –
otworzyłam sporej wielkości (tak, zgadliście, czarną) lodówkę. Przebiegłam
wzrokiem po półkach. – Wiesz, chyba trzeba zrobić zakupy.
- Ale ketchup jest? – zapytał
z przerażonym wzrokiem brat.
- A jakżeby inaczej – przeniosłam
talerzyk z blatu szafki na stół. – Podano do stołu. Życzę smacznego!
- Wzajemnie – powiedział atakujący
i wziął pierwszy gryz. – To jest pyszne! O mamuniu. Jak dla mnie, to może być co
dzień na śniadanie.
- No bez przesady, bo ci się
przeje – w tej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. – Spodziewaliśmy się kogoś?
- Ja nie, a ty?
- Też nie… Pójdę otworzyć –
kto normalny odwiedza o tej godzinie? Była dopiero dziewiąta rano. Wytarłam
ręce (wiem, że tak nie ładnie) w fartuszek z wizerunkiem umięśnionej męskiej
klaty i podeszłam do drzwi. Trzeba poprosić Aleksa o zamontowanie wizjera.
Otworzyłam je szeroko i zobaczyłam…
***
Teraz pewnie dostanę od Was opieprz, że przerwałam w takim momencie... Z góry przepraszam xD
Trochę późno, ale wcześniej nie mogłam się dobić do komputera.
Pozdrawiam serdecznie ; *
Hmmm...też nie lubie śliskich pościeli :D :)
OdpowiedzUsuńAleks w koszulce z Garfieldem (nie wiem czy tak to się pisze :P) wygląda....bardzo fajnie :D
No właśnie....w takim momencie?! :D Osz Ty zła :D
Pozdro i czekam na kolejny ( jak zawsze) Marta♥
Aaa....nie wspominałam wcześniej , że poprzedni wygląd bloga bardziej mi odpowiadał? :P Ale spoko ten też fajny tylko przyzwyczaiłam się do tamtego :P :*
Ja wręcz nienawidzę :x
UsuńTeż tak myślę xD
Jestem demonem! Jednak chyba nie wyślesz mnie do piekła, bo chcesz mieć rozdziały? ; p
Będzie już za dwa dni!
Nie wspominałaś. No cóż, powoli dobijam do sześdziesiątki, uznałam, że trzeba coś zmienić. Mam nadzieję, że to nie kłopot : *
Tylko fakt, że chcę nowe rozdziały trzyma Cię przy życiu :D ;)
UsuńNie, nie - żaden kłopot ;)
No to ja idę spać bo do głupoej szkoły trzeba wstać! :/
To do...wtorku :P
Wiedziałam, że robisz to dla korzyści! XD
UsuńCieszę się :)
Dobranoc, do wtorku :p
super już nie mogę się doczekać kto to będzie *-*
OdpowiedzUsuńCieszę się :3
Usuń