wtorek, 26 marca 2013

Rozdział 60



- Myślałem, że Aleks sobie sprowadzi jakąś laskę, a nie mięśniaka. Cześć Lili!
- Kostek! Jak ja cię dawno nie widziałam! – krzyknęłam i rzuciłam mu się w ramiona.
- Ej, bo mnie udusisz! Ja chcę żyć! Kto, jeśli nie ja, będzie dawał tym wszystkim dziewczynom autografy? Sama rozumiesz, po prostu nie mogę zginąć…
- Co ty tam chowasz za plecami?
- Niiic…
- Mam cię ugryźć, czy sam pokażesz?
- No dobra! – wyjął zza pleców butelkę czerwonego wina.
- Dla kogo to?
- Yyy… dla ciebie!
- Nie kłam.
- No dobra, mieliśmy  sobie dziś z Aleksem zrobić ,,wieczorek’’, czytaj: cały dzień, ale chyba zapomniał…
- Niestety.
- W takim razie ja chyba pójdę, skoro zmienił plany…
- Stój! Myślisz, że skoro teraz mieszka ze mną, to mu będę wszystkiego zabraniała? – siatkarz pokiwał głową. – Chyba kpisz. Pojedziemy tylko najpierw do sklepu i możecie zaczynać.
- Serio? – otworzył bardzo szeroko oczy.
- Pod jednym warunkiem.
- Wiedziałem, że jakiś będzie. Mamy posprzątać cały dom, czy co?
- Oszalałeś? Kupimy jeszcze piwo dla mnie i chcę z wami – wyszczerzyłam zęby. – Zgoda?
- Jasne!
- Wchodź do środka. Czemu chciałeś tak szybko zmieniać plany?
- Poprzednia dziewczyna Aleksa absolutnie zabraniała mu wszystkiego. Nie mogło być żadnego wyjścia do baru, parapetówki, urodzin, czegokolwiek. Stale go pilnowała i mówiła, że tak będzie lepiej, bo kariera… Serio, nie wiem z jakiej paki on z nią był.
- Z kim? – atakujący wyjrzał z kuchni
- Z Pati.
- Weź, nawet mi o niej nie przypominaj. Największy błąd mojego życia. Chociaż w łóżku była świetna…
- Ej, ja nie muszę znać dokładnych informacji z twojego wcześniejszego pożycia – mruknęłam.
- No co ty, nie chcesz wiedzieć ile ich było przed tobą? – zaśmiał się.
- Pewnie nawet nie pamiętasz – zakpiłam. – Nie wiem, czy wiesz, ale ten temat nie bardzo mi odpowiada. Byłbyś skory do jego zmiany? Dziękuję.
- Uuu, ktoś tu się zirytował.
- To tak, jakbym ja ci opowiadała o tym, ile razy dziennie robię kupę i czy jest ona rzadka.
- A ile?
- Aleks!
- Dobra, dobra.
- Kostek, to mój brat bliźniak Tomek, poznajcie się.
- Siema – machnął ręką braciszek nie odrywając wzroku od jakiejś gazety. Opieprzyłam go za to, że jest niegrzeczny i odłożył czasopismo. Podał siatkarzowi dłoń na powitanie. – Tomson.
- Konstantin. Mów mi Kostek – uśmiechnął się. – Gdybyś nie był facetem, to powiedziałbym, że Lili ma klona, ale w tej sytuacji mogę powiedzieć, że to ty go masz – chłopak poczuł się mile połechtany, bo w końcu postawiono go na miejscu przede mną. Przyjrzał się siatkarzowi.
- Masz motor? – zapytał na widok skórzanej kurtki.
- No, przyjechałem tu nim. Chcesz zobaczyć?
- Pewnie! – wyszli przed dom i zaczęli zachwycać się maszyną. Westchnęłam głęboko. Powiedziałam Aleksowi, żeby się ubrał, to skoczymy do sklepu. Tak też zrobiliśmy. Nie ma to jak zwykła Biedronka. Kupiliśmy jedzenie, czteropak piwa, zgrzewkę coli, chleb razowy i to chyba wszystko. Stwierdziliśmy też, że zdążymy kupić pościel, dlatego w ostatniej chwili atakujący skręcił w drugą stronę, niż sygnalizował i samochód jadący za nami prawie wjechał nam w bok. Jako, że jestem z grupy tych szalonych, to zamiast nawrzeszczeć na siatkarza, to wyśmiałam tamtego kierowcę. Brawo ja. Dojechaliśmy do Ikei i zaparkowaliśmy na parkingu. Oczywiście, prawie obtłukliśmy tył komuś stojącego przed nami, ale to przecież nie ważne. Wzięliśmy jeden z dużych wózków i wjechaliśmy nim do sklepu. Usiadłam na nim i kazałam się wozić. Przez pół godziny krzątaliśmy się po wnętrzu i nie mogliśmy znaleźć odpowiedniego działu. W końcu jakiś pracownik się zapytał, czy może nie zapoznaliśmy się z nową ofertą na pościele. Spojrzałam na siatkarza i zrozumiałam, że z tej paplaniny niezbyt wiele rozumie. Ja ledwo wytrzymywałam, bo moja nieodparta chęć wybuchnięcia głośnym śmiechem nie dawała mi spokoju. W końcu wybraliśmy odpowiedni kolor i materiał i mogliśmy wrócić do domu. Znów Aleks jechał jak szalony. On chyba po prostu ma taki styl jazdy.
Kiedy dojechaliśmy do domu, okazało się, że pół z przyniesionej butelki było opróżnione, a chłopacy siedzieli przed telewizorem. Zauważyłam, że oglądają Top Gear. Odłożyłam zakupy na blat i pognałam przed telewizor. Od dziecka uwielbiałam ten program, ale nie ze względu na temat. Prowadzący podbili moje serce od pierwszego obejrzanego odcinka. Aleks przyniósł dla nas szklanki i rozpoczął się seans.
***
DZIĘKUJĘ ZA WASZE 20000 WEJŚĆ ♥ Bosz, jestem wniebowzięta! Kocham Was! ♥
Następny rozdział postaram się napisać na dwie strony w wordzie xD
Pozdrawiam ; *
 

6 komentarzy:

  1. Super :D Ahhh no aż nie wiem co napisać :P I ♡ IT! :)
    .
    Nauka angielskiego w wykonaniu siatkarzy z Reprezentacji - To jest to :D ^^
    Czekam na następny :D Marta♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Jeszcze nie miałam okazji obejrzeć, zaraz się wezmę ^,^
      Za dwa dni będzie! :)

      Usuń
  2. Boże super :D ty to na prawdę umiesz pisać ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kostek rozwala system :D
    Nie ma to jak pić wino szklankami xd :D
    http://volleyball-passionforlife.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie xD
      Otóż ja miałam już kilka takich okazji... Po co brudzić kieliszki, skoro chodzi o to, żeby się napić, nie delektować? XD
      Odwiedzę :)

      Usuń