wtorek, 19 marca 2013

Rozdział 56

Po obiedzie zaczęliśmy nosić rzeczy do samochodu. Większość zmieściła się w bagażniku, a torbę położyliśmy na tylnym siedzeniu obok Tomka. Chłopak się na coś przydał. Jeszcze chwilę temu jeździł po Gdańsku, dlatego wiedział gdzie są korki. Mówił mi o nich, a ja robiłam za tłumacza. Chyba się już zaczynam przyzwyczajać do tej roli. Zahaczyliśmy o plażę, ale nikt z nas się nie kąpał. Za zimno.

Po wyjechaniu z miasta okazało się, że deszcz zalegał tylko tam, a przed nami rozpościerał się oblany słońcem krajobraz. Rozmawialiśmy sobie z Aleksem, a braciszek od czasu do czasu coś wtrącał. Co jak co, ale znacznie lepiej wychodziło mu mówienie po niemiecku. W tym przypadku zawsze było na odwrót. Ja bez problemu odnajdywałam się w anglojęzycznych grach, filmach bez napisów, a on mógł jeździć do cioci z Niemczech i się nie zgubić. Po przejechaniu około stu kilometrów zrobiliśmy postój na kawę. Zatrzymaliśmy się w przydrożnej knajpie i zamówiliśmy co kto chciał. Kelnerka, na oko starsza ode mnie o około 3 lata, kiedy przyszła nas obsłużyć, zaczęła się łasić do Aleksa.
- Może autograf pani chce, albo coś? Bo widać, że pani chce o coś zapytać, ale nie ma odwagi. – powiedziałam pogardliwie.
- Tak, z miłą chęcią! – podsunęła notatnik na zamówienia najpierw atakującemu, a później ku mojemu zdziwieniu, i mnie. - Pani Liliana, tak? Widziałam panią na meczach. Ładnie pani gra.
- Dziękuję… - myślałam, że to hotka, chciałam ją zjechać, ale przecież nie mogę, skoro interesuje się także siatkówką kobiet. No, chyba, że jest Bi…
- W takim razie przyniosę zamówienia – powiedziała Anna, jak zauważyłam. Miała swoje imię wypisane na plakietce. Ni w ząb do niej nie pasowało. Powinna być Barbarą, albo Katarzyną. No, ale żeby Anka? Spojrzałam na Aleksa.
- Nie spodobała ci się, co? – zapytał z uśmiechem.
- Zalecała się do ciebie. Gdybyś był sam, pewnie usiadłaby ci na kolanach, powiedziała ,,misiu, co byś chciał?’’ i ugryzła cię w ucho. Dziwisz się jeszcze, że jej nie polubiłam?
- No coś ty. Tylko Tomek chyba jest pokrzywdzony, bo do niego nie odezwała się ani słowem.
- Żebyś wiedział! Jak się przychodzi zbierać zamówienia, to się je zbiera od wszystkich, nie od jednej osoby.
- Oj, daj spokój, starsza była – poklepałam brata po plecach.
- A co, starsza, znaczy gorsza?
- Nie, ale kobiety w jej wieku nie umawiają się ze szczawiem, takim jak ty.
- Szczawiem? Ty masz jeszcze mleko pod nosem, a już się wyprowadzasz!
- A ty dziewiczy wąs. Byś się ogolił chociaż. Się nie dziwię, że nie zamieniła z tobą słowa.
- Ej, to jest taki image! Kreuję siebie na takiego, a ty mnie pojeżdżasz. No wiesz siostra?
- To trochę ci z tym nie wychodzi, bo nawet dziewczyny nie masz.
- Mylisz się. Zmieniam dziewczyny jak rękawiczki, bo nie lubię ciągle mieć przy sobie tego samego!
- O, to widzę wielki z ciebie macho! Ach, co za klasa! Ile z tych nieszczęśniczek jeszcze skrzywdzisz?
- Wy tak zawsze? – wtrącił się Aleks.
- Zazwyczaj jest gorzej, czasem dochodzi do rękoczynów. Zawsze wygrywam.
- Chyba żartujesz! W potyczkach słownych nie masz ze mną szans! A i jak się lejemy, nie jestem wiele gorsza.
- Jakbyś nie trenowała, pokonałbym cię z łatwością, tak muszę się starać.
- Ale trenuję! I skończ już, bo wypiję twoją kawę.
- Grozisz mi?
- Skończ! – krzyknęliśmy razem z Atanasijevićem, tylko, że ja po polsku, a on po angielsku. Zaczęliśmy się wszyscy śmiać, przybiłam z bratem żółwika i ustaliliśmy, że jest remis. Przyszła kelnerka, podała nam napoje i frytki, zatrzepotała rzęsami do Aleksa i poszła. W końcu. Może by tak jej haka podstawić? Jeden przecież nie zaszkodzi… Atakujący zauważył moje zastanowienie i kopnął pod stołem. Przez ten gest się zagapiłam i nie zdążyłam wykonać zmyślnego planu.
- Tylko byś spróbowała…
- To co byś mi zrobił?
- Zostawił tutaj i wziął wszystkie rzeczy. Nawet portfela byś nie miała, czyli nie mogłabyś jechać pociągiem.
- Albo i tak bym pojechała pociągiem, a ty płaciłbyś za to, że jadę bez biletu. Rzeczywiście fascynujący plan. Ale wiesz, jest problem, nikomu nic nie zrobiłam.
- Tak, to rzeczywiście jest przeszkoda – dokończyliśmy posiłek i wróciliśmy do auta. Tym razem Tomek usiadł z przodu, bo ja miałam zamiar rozłożyć się na tylnym siedzeniu i wyspać. Dobrze, że wzięłam mój kocyk. Wygrzebałam go z walizki i przykryłam się nim. Bo jak tu spać bez przykrycia?

Obudziłam się, kiedy dojechaliśmy do Warszawy. Zgadnijcie, dlaczego? Bo ci idioci zaczęli trąbić na wszystkich dookoła. Rozejrzałam się moim zaspanym wzrokiem i zobaczyłam gigantyczny korek.
- Czemu nie ominęliście Wa-wy?
- Objazd był zamknięty. Nie wiedziałem o tym, a cofać mi się nie chciało.
- Ile czasu spałam?
- Wystarczająco. Zaraz się zamieniamy za kółkiem.
- Ale ja nie mam jeszcze prawa jazdy!
- Wiem, żartowałem – roześmiał się atakujący. Spojrzałam na zegarek. Minęły dwie godziny, od kiedy poszłam spać. Nie jest tak źle.
- Wiesz co? Kupię sobie motor. Będę nim jeździć do roboty.
-To dobry pomysł! – nie ma to, jak entuzjastyczne podejście Tomasza do jednośladów.
- A w zimę?
- No, przecież ty będziesz mnie woził!
- A właśnie, mama się pytała, co zamierzasz zrobić ze szkołą? – wtrącił Tomek.
- Na razie mam wakacje. Na dodatek przedłużone przez obóz. Nie zastanawiałam się jeszcze. Chyba przeniosę się gdzieś w okolicę.
- Spoko. Będziesz mi jakąś kasę podsyłać, co? Bo wiesz, ja - twój brat bliźniak…
- Zapomnij. Kasa jest moja. Nie dostaniesz ani stówki.
- Biedny ja! Co ja ze sobą zrobię? Chyba skoczę z mostu, nie mam za co żyć! Nie mam za co kupować paliwa do skutera! Umieram! – dramatycznie złapał się za czoło i udawał, że się dusi.
- Pięć dych na miesiąc, więcej nie. Nie zagniesz mnie.
- Stoi.
- A co w zamian?
- Regularne sprawdzanie i naprawianie twojego motoru.
- Git. Przybij – dobiliśmy targu.
- Nie chcę wam przeszkadzać, ale powinniście się zamienić miejscami. Chcę mieć z kim pogadać, a twój brat niezbyt dobrze nawija po angielsku.
- Dobra. Tylko gdzieś zaparkuj. Od razu zrobimy sobie postój.
***
Nie ma to jak rekolekcje ---> trzy dni wolnego.
JUŻ BYŁA WIOSNA. JUŻ BYŁA. A TU W NOCY ,,BUM'' I ZARĄBIŚCIE  DUŻO ŚNIEGU. Zawsze spoko -.-
Jak obstawiacie, kto w tym roku zdobędzie tytuł Mistrza Polski?
Pozdrawiam ; *

6 komentarzy:

  1. mega *-* lovciam ten blog :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuper :D Ahhh nie ma to jak rodzeństwo :P :) ^^ Wkońcu razem zamieszkaja :):):)
    .
    Kto będzie mistrzem...Hmmmm albo Delecta albo Jastrzębski :P W tym sezonie dali czaduuu :) :D Szkoda, że nie SKRA :/♥
    Pozdro: Marta♥
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie, rodzeństwo rządzi ^,^
      Taak, trudno będzie opisać jego dom...
      Ja jeszcze myślę, że ZAKSA może coś zdziałać. Choć nie wątpię, że finały w tym roku będą bardzo ciekawe.
      Ważne, że mają w nad oparcie, niezależnie od wyniku.
      Będzie już za dwa dni :)

      Usuń
  3. kiedy rozdzialik?=)

    OdpowiedzUsuń