W przeciwieństwie do poprzedniego dnia, wstałam bardzo
szybko. Mój budzik, mimo, że słucham rapu, zabrzmiał muzyką zespołu System of a
down – chop suey. Zawsze lepiej się wstaje, gdy dźwięki są weselsze. A tym
bardziej, kiedy w refrenie jednym z niewielu rozpoznawalnych słów jest ,,WAKE
UP’’. Szybko poderwałam się z łóżka i zaścieliłam je. Chwyciłam przygotowane
wcześniej ciuchy, po czym udałam się do łazienki. Umyłam i wysuszyłam włosy.
Dziś miał być mój pierwszy dzień treningów. Chociaż będzie on dopiero po
śniadaniu, to stresowałam się już teraz. Jak sobie poradzę? Może nie sprostam
wymaganiom? Albo dziewczyny mnie wyśmieją, a Świderek wywali? Spojrzałam w
lustro i postanowiłam się nie przejmować tym, co będzie. Gram dobrze. Poradzę
sobie. Na dodatek moje marzenie się spełniło i zamierzam jak najwięcej z tego
korzystać. Wyszłam z łazienki z wysoko uniesioną głową. Taaak, cieszę się, że
miałam odwagę walczyć o to, co kocham. Wzięłam jakąś moją bluzę, bo na rękach
pojawiła mi się gęsia skórka.
- Iga, czekać na ciebie? – krzyknęłam przez drzwi od
łazienki, bo dziewczyna właśnie brała prysznic.
- Nie, ale idź i zajmij miejsce!
Wyszłam z pokoju i udałam się na stołówkę. Podbiegłam do
stolika, przy którym zobaczyłam Berenikę. Co jak co, ale imię, to miała bardzo rzadkie.
Obok mnie zostawiłam wolne krzesełko dla Igi. Zaczęłam już jeść, kiedy
poczułam, że ktoś siada przy mnie. Według mnie była to Iga, jednak po chwili
zauważyłam moją pomyłkę. Ktoś objął mnie ramieniem.
- Puść mnie.
- Coś ty taka kapryśna?
- To miejsce jest zajęte – sucho odpowiedziałam.
- Idziesz?
- Nie, zostaję tutaj.
- To do później.
Zauważyłam, jak Kacper się oddala i zdziwiony wzrok
dziewczyn.
- No co?
- Dałaś mu kosza…? – zapytała się Zuza Czyżnielewska ze
zdziwieniem.
- Bo to jest pokręcona sytuacja. On mi się bardzo podoba,
ale charakterem mnie wkurza. Znam swoje walory, on nie musi mi ciągle powtarzać
przepięknych rzeczy o mnie.
- Ale przecież romantycy są fajni.
- Wolę, gdyby najpierw starał się zostać moim przyjacielem,
a dopiero później próbował ze mną być. Za szybko, jak dla mnie.
- Okay, w takim razie luz.
- Rozumiesz mnie?
- Rozumiem, ale sama bym tak nie robiła.
- Spoko – uśmiechnęłam się, po czym wstałam, chwyciłam pusty
już talerz i odniosłam go do okienka.
Zagadnęłam kucharkę, bo chciałam dowiedzieć się, co będzie
na obiad. Wyciągnęłam z niej informacje. Kotlety zdecydowanie mogą być na ten
posiłek. Pobiegłam na górę i dopiero teraz zauważyłam, że na moich drzwiach
widnieje numerek. Muszę zapamiętać, że, kiedy ktoś będzie chciał mnie odwiedzić,
muszę powiedzieć, że mieszkam pod numerem 19. Szybko przebrałam się w
treningowe ciuchy i ruszyłam na halę. Byłam jedną z pierwszych osób. Zrobiłam
rozgrzewkę, poodbijałam piłkę od ściany i zaczęłam trening z Igą.
***
Minęły dwa dni, odkąd rozmawiałem z Tanją. Mimo osoby na
miejscu Lili nadal było tu pusto. Kostek odwalał, jak zawsze, a Winiar zgrywał
się z Igły. Nie, właściwie, to zgrywał się ze wszystkich. Chwyciłem laptopa i
wszedłem na Skype. Liliana już siedziała. Zadzwoniłem do niej od razu.
- Cześć kochanie!
- Cześć, co tam?
- Nuda, bez ciebie nie ma co robić.
- Tu mam treningi, niezbyt często na cokolwiek jest czas.
- Mam tak samo zazwyczaj.
- A jak tam Konstantin? Jeszcze się za mną nie stęsknił?
- Stęsknił, stęsknił, tylko tego nie okazuje- wyszczerzyłem
się.
- A jak tam Anstasi?
- Jakoś tak nie wiem, nie moja reprezentacja.
- Dobra, tylko pytałam – zobaczyłem na jej twarzy szeroki
uśmiech.
- A jak tam ten wasz fizjoterapeuta?
- Znów mnie wkurzył. Ale nie chcę o tym gadać – teraz jej
wcześniej uśmiechnięta mina zrobiła się trochę smutna, ale przede wszystkim
zacięta.
- Nie musisz, jeżeli nie chcesz. Chyba mnie Kostek woła, muszę
lecieć.
- Serio mówisz na niego Kostek?
- Nauczyłem się od jego mamy – znów wyszczerz.
- W zasadzie, to mu nawet pasuje. Kostek. Konstantin.
Fajnie. Dobra, jak musisz, to zmykaj, paaa.
- Nie zapominaj tam o mnie, kocham cię, pa!
Rozłączyłem rozmowę i wylogowałem się ze Skypa.
- Co jest, Kostek?
- Mamy gościa.
Tanja wyjrzała zza jego ramienia.
- Cześć, musimy pogadać.
- Proszę bardzo.
- Sami – znacząco spojrzała na Ćupka.
Kostek wyszedł z pokoju na korytarz zamykając za sobą drzwi.
I tak mu powiem co mówiła, kiedy ona stąd wyjdzie.
- Więc… O co chodzi?
- Mówiłeś, że pamiętasz mnie z pogrzebu tego twojego wuja, a
mojego ojca, prawda?
- Tak. Coś się stało?
- W zasadzie nie miałam ci mówić nic na ten temat.
- Czemu?
- Bo mi zabronili.
- Kto ci zabronił?
- Nie ważne.
- Jeżeli chcesz mi coś powiedzieć, to mów w całości – tak wiem,
że mogło zabrzmieć chamsko, no, ale sama tak przedłuża.
- No więc wszystko zaczęło się około 23 lata temu. Twoja
matka i ojciec mieli wtedy kryzys.
- Skąd ty możesz o tym niby wiedzieć? Jesteś ode mnie o trzy
lata młodsza o trzy lata!
- Jak…? – lekko się oburzyła.
- Facebook, złotko.
- Nie ważne – ucięła i kontynuowała mówienie. – Twoi rodzice
przechodzili wtedy kryzys. Matka uciekła od ojca na kilka miesięcy i zamieszkała
u nas. Niestety moja rodzicielka przyłapała mojego tatę i twoją mamę na
zdradzie. Zastanowili się, co zrobić. Postanowili, że twoja mamuśka wróci do
ojca i oznajmi, że jest w ciąży. Tak też zrobiła. Łyknął haczyk. Od tej pory
nie kłócili się prawie wcale, dlatego prawda nie mogła wyjść na jaw.
- Czyli z tego wynika, że…
- Jesteś moim bratem. Dlatego tak bardzo chciałam się tu
dostać. Moja matka nigdy nie zostawiłaby nas samych w obawie, że ci powiem.
- Możesz wyjść? Chcę to przemyśleć…
Tanja wyszła, ja rzuciłem się na łóżko, przykryłem kołdrą i
udawałem, że śpię. Niech szlag trafi to wszystko. Nie spałem do trzeciej w
nocy, co chwilę powtarzałem w myślach rozmowę. W końcu zasnąłem.
***
Tak mi się strasznie podoba ten rozdział... Jest długi, dość dużo w nim akcji, staram się nie przynudzać.
DZIĘKUJĘ ZA TE 6000 WEJŚĆ ♥ NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ.
W nagrodę macie moje zdjęcie. Jedno z lepszych, jakie miałam ; ) I teraz możecie się rozpływać nad tym, jaka to ja jestem śliczna, itd. A to dla kogoś, kto nie zrozumiał sarkazmu - nie słodźcie, bo to serio wkurza.
Pozdrawiam ; *
DZIĘKUJĘ ZA TE 6000 WEJŚĆ ♥ NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ.
Pozdrawiam ; *
Ok bez słodzenia. Może być. Żart. Rozdział genialny i serio jesteś śliczna ;) czekam na następny. A właśnie pokazałaś już opowiadanie pani od polskiego? :p
OdpowiedzUsuńDzięki za pochwałę co do rozdziału xD
UsuńMiałaś nie słodzić :c
Myślałam nad tym, żeby pokazać teraz, ale jak nad tym się głębiej zastanowić, to chyba dam jej na koniec roku. Teraz mi wyższa ocena nie potrzebna, tylko w następnym półroczu. :)
Już nie będę! ;d W sumie racja ;> Jeszcze ją tak wciągną blogi z opowiadaniami siatkarskimi, ze nie będzie miała kiedy sprawdzianów oceniać xD Miłego weekendu! Jutro muszę iść do szkoły, bo odrabiamy-spoko. ;<
OdpowiedzUsuńCo odrabiacie? O.o
UsuńChyba bardziej tą nauczycielkę 'Wiedźmin' wciągnie, bo sagę zmierzch już czytała xD dlatego dam jej na koniec roku, może nawet już skończony blog, zobaczymy xD ciekawe ile będę jeszcze pisać...
2 listopada -,- Pisz do końca świata i jeden dzień dłużej! ;d Może po przeczytaniu Twojego opowiadania sama zacznie pisać? Xddd
UsuńGdyby już miała pisać, to od razu wzięłaby się za książkę xD nie mam pojęcia na jaki temat.
UsuńAle przecież 2 listopada był tak dawno! Pogięło ich.
Zobaczymy, czy mi weny starczy, bo jakieś tak 5 miliardów lat zajmie słońcu wypalenie się, czyli koniec świata xD
Końcówka mnie hmm.. lekko zszokowała..
OdpowiedzUsuńAle ogólnie świetnie napisany rozdział! ;D
To, że są rodzeństwem, czy to, że położył się i zasnął? XD
UsuńDziękuję serdecznie!
Ty jesteś z Iławy haha ja też :D
OdpowiedzUsuń