Nie potrafię tego wyrazić, jak bardzo tęskniłam za tymi
przygłupami. Siedziałam tak na stołówce, słuchając sucharów Winiarskiego i śmiejąc się do rozpuku. Zawsze lepiej czułam
się w otoczeniu chłopaków, bo nie musiałam się bać momentu, w którym powiem coś
nieodpowiedniego. Sprośny żart, czy dziwna uwaga były przyjmowane bez zastrzeżeń,
a dziewczyny zrobiłyby głupią minę i po prostu uznały za wariatkę.
Była godzina dziesiąta, kiedy obozowiczki przyjechały z
joggingu. Kiedy zastały nas na stołówce, od razu, nawet bez wzięcia prysznica,
przyłączyły się do nas. O dziwo blondynki też. Posłałam zdziwione spojrzenie
Julii, czyli jednej z nich, z którą znalazłam wspólny język. Bezgłośnie
powiedziała słowo ,,później’’. Pół godziny później przyszedł pan Janusz i
nawrzeszczał na resztę, że powinni mieć teraz trening na sali. Cała grupa
zerwała się z miejsc i posłusznie poszła się przebrać, a później wyruszyła
ćwiczyć. Ja usiadłam sobie na ławeczkę i obserwowałam postępy, które pod okiem
trenerów poczyniły młode zawodniczki. Kilka razy złapałam się na tym, że bezmyślnie
po prostu patrzyłam na Aleksa. Co jakiś czas raczył mnie przeciągłym
spojrzeniem, które najczęściej kończyło się pomyłką, lub stratą punktu jego
drużyny.
Po dwóch i pół godziny zaciekłej walki nadszedł koniec. Aleksandar
od razu do mnie podbiegł i wrzucił sobie na barana. Darłam się z całych sił,
ale niestety, tym razem Zagumny nie przyszedł mi na pomoc. W końcu odpuściłam i
po prostu się śmiałam. Chłopak zaniósł mnie do swojego pokoju i posadził na
kanapie.
- Zaczekaj na mnie, zaraz przyjdę! – krzyknął i zdejmując koszulkę
pobiegł do łazienki.
Położyłam się wygodnie i po prostu gapiłam w sufit. Po
pięciu minutach atakujący wyszedł z łazienki w samych bokserkach i z mokrymi włosami.
Podszedł do mnie i ochlapał wodą, potrząsając głową tak, jak wytrzepuje się
pies.
- Cudowne podziękowanie za poprzedni wieczór – mój głos
wprost ociekał sarkazmem.
- Nie ma za co – Serb wyszczerzył się, a później pocałował.
- Aleks, nadal jesteś mokry!
- Wiem – szeroki uśmiech nie schodził z jego twarzy.
- Jeżeli mas z zamiar dziś ze mną jechać, to musisz się
szybko pakować – usiadłam prosto na kanapie.
- Czemu nie możemy pojechać moim samochodem?
- Bo chcę mieć z tobą chwilę wolną, która nie jest zakłócana
skupieniem na drodze.
- Ale wiesz, że za poświęcenie musi być nagroda?
- Najpierw praca, później płaca. Ubieraj się. No, chyba, że
wolisz, żebym ja to zrobiła.
- A co jak wolę? – znów się do mnie przysunął.
Wstałam, pokuśtykałam do szafy, wyjęłam z niej jakąś bluzkę,
wróciłam do Atanasijevića i wepchnęłam mu ją na głowę.
- Dalej ty, ja nie mam siły.
- Ty nie masz siły? To ja przed momentem miałem trening.
- Stokrotnie bardziej wolałabym robić to samo, niż siedzieć
na ławeczce i tylko patrzeć.
- Wierzę. Też tego nienawidzę.
- No właśnie, więc teraz nie narzekaj, tylko się ubieraj.
Posłuchał, a później zaczął się pakować, na co patrzyłam lekko
zniecierpliwiona.
- Pytałeś się Janusza, czy możesz jechać?
- Jestem tu dobrowolnie i kiedy podpisywałem papiery, to tam
było, że mogę zrezygnować, jeśli tylko chcę.
- Całkiem rezygnujesz? – uniosłam brew.
- Nie, wracam, jak tylko ty jedziesz do Piły.
- Gdyby tylko przyszedł ci taki pomysł do głowy, to bym ci
go od razu wybiła.
- Ale nie przyszedł, więc nie musisz – znów się wyszczerzył.
Chłopak wstał, podszedł do mnie i powiedział – Gotowy!
- To idziemy. Najpierw obiad, bo jestem głodna – pokazałam rząd
moich zębów i chwyciłam chłopaka za rękę, po czym wyszliśmy z pokoju.
- Aleks, ja idę poszukać Kacpra, muszę wiedzieć, czy on
wraca.
- Dobra, tylko szybko wracaj.
Poszłam do pokoju Klaudii i Tanji i zastałam go siedzącego
na kanapie.
- Cześć.
- Cześć. Mam pytanie, jedziesz z powrotem do Piły?
- Muszę się zastanowić – powiedział, pochylił się opierając
łokcie o kolana i ujmując twarz w dłonie. – Biorąc pod uwagę zaistniałą
sytuację – wskazał głową na drzwi od łazienki, w których było widać przez
okienko paliło się światło – chyba wolę zostać tu.
- Tam masz wszystkie twoje rzeczy.
- Jeżeli mógłbym cię prosić, to prześlij mi je paczką. Dam
ci kasę na to kasę i teraz oddam za bilet. Mogłabyś?
- Pewnie.
- Dziękuję. I może kiedyś do zobaczenia.
- Na razie – szeroko się uśmiechnęłam, a później przyjęłam od
niego pieniądze i wyszłam.
Na obiad były klopsiki, wyjątkowo dobre. Żegnałam się ze
wszystkim po raz drugi w tym miesiącu i w tym samym miejscu. Znów przyszło mi
to ciężko, ale nie ryczałam. Obiecałam Igle, że przyjadę do niego na jakiś
niedzielny obiad, żeby sobie pogadać. Piotrek też mnie zaprosił. No cóż,
Resoviacy ogólnie zapałali do mnie przyjaźnią. Po całej odegranej szopce,
wyszliśmy z Aleksem na zewnątrz i udaliśmy się w stronę dworca kolejowego.
***
No siema. Dziś znów trochę wcześniej. Ale to jest spowodowane tym, że mam więcej czasu, bo siedzę w domu chora. Miałam dziś oddać projekty z WOSu i zdać z matmy, ale nie, bo musi się w niedzielę okazać, że mam 39 stopni gorączki -.- Kiedy zaczynacie ferie? Ja mam w przyszłym tygodniu.
Pozdrawiam ; *
genialne.:* ja mam ferie od 28 do 4 .:D
OdpowiedzUsuńDziękuję! Jakie województwo? :)
Usuńzachodniopomorskie.:)
UsuńOoo, w tamtych rejonach jeszcze chyba nie byłam :p
UsuńRozdział jak zwykle fajny :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://senczyprawda.blogspot.com/
Dziękuję serdecznie!
UsuńWejdę, jak tylko znajdę czas :)