poniedziałek, 14 stycznia 2013

Rozdział 33



Nie potrafię tego wyrazić, jak bardzo tęskniłam za tymi przygłupami. Siedziałam tak na stołówce, słuchając sucharów Winiarskiego i  śmiejąc się do rozpuku. Zawsze lepiej czułam się w otoczeniu chłopaków, bo nie musiałam się bać momentu, w którym powiem coś nieodpowiedniego. Sprośny żart, czy dziwna uwaga były przyjmowane bez zastrzeżeń, a dziewczyny zrobiłyby głupią minę i po prostu uznały za wariatkę.

Była godzina dziesiąta, kiedy obozowiczki przyjechały z joggingu. Kiedy zastały nas na stołówce, od razu, nawet bez wzięcia prysznica, przyłączyły się do nas. O dziwo blondynki też. Posłałam zdziwione spojrzenie Julii, czyli jednej z nich, z którą znalazłam wspólny język. Bezgłośnie powiedziała słowo ,,później’’. Pół godziny później przyszedł pan Janusz i nawrzeszczał na resztę, że powinni mieć teraz trening na sali. Cała grupa zerwała się z miejsc i posłusznie poszła się przebrać, a później wyruszyła ćwiczyć. Ja usiadłam sobie na ławeczkę i obserwowałam postępy, które pod okiem trenerów poczyniły młode zawodniczki. Kilka razy złapałam się na tym, że bezmyślnie po prostu patrzyłam na Aleksa. Co jakiś czas raczył mnie przeciągłym spojrzeniem, które najczęściej kończyło się pomyłką, lub stratą punktu jego drużyny.

Po dwóch i pół godziny zaciekłej walki nadszedł koniec. Aleksandar od razu do mnie podbiegł i wrzucił sobie na barana. Darłam się z całych sił, ale niestety, tym razem Zagumny nie przyszedł mi na pomoc. W końcu odpuściłam i po prostu się śmiałam. Chłopak zaniósł mnie do swojego pokoju i posadził na kanapie.
- Zaczekaj na mnie, zaraz przyjdę! – krzyknął i zdejmując koszulkę pobiegł do łazienki.
Położyłam się wygodnie i po prostu gapiłam w sufit. Po pięciu minutach atakujący wyszedł z łazienki w samych bokserkach i z mokrymi włosami. Podszedł do mnie i ochlapał wodą, potrząsając głową tak, jak wytrzepuje się pies.
- Cudowne podziękowanie za poprzedni wieczór – mój głos wprost ociekał sarkazmem.
- Nie ma za co – Serb wyszczerzył się, a później pocałował.
- Aleks, nadal jesteś mokry!
- Wiem – szeroki uśmiech nie schodził z jego twarzy.
- Jeżeli mas z zamiar dziś ze mną jechać, to musisz się szybko pakować – usiadłam prosto na kanapie.
- Czemu nie możemy pojechać moim samochodem?
- Bo chcę mieć z tobą chwilę wolną, która nie jest zakłócana skupieniem na drodze.
- Ale wiesz, że za poświęcenie musi być nagroda?
- Najpierw praca, później płaca. Ubieraj się. No, chyba, że wolisz, żebym ja to zrobiła.
- A co jak wolę? – znów się do mnie przysunął.
Wstałam, pokuśtykałam do szafy, wyjęłam z niej jakąś bluzkę, wróciłam do Atanasijevića i wepchnęłam mu ją na głowę.
- Dalej ty, ja nie mam siły.
- Ty nie masz siły? To ja przed momentem miałem trening.
- Stokrotnie bardziej wolałabym robić to samo, niż siedzieć na ławeczce i tylko patrzeć.
- Wierzę. Też tego nienawidzę.
- No właśnie, więc teraz nie narzekaj, tylko się ubieraj.
Posłuchał, a później zaczął się pakować, na co patrzyłam lekko zniecierpliwiona.
- Pytałeś się Janusza, czy możesz jechać?
- Jestem tu dobrowolnie i kiedy podpisywałem papiery, to tam było, że mogę zrezygnować, jeśli tylko chcę.
- Całkiem rezygnujesz? – uniosłam brew.
- Nie, wracam, jak tylko ty jedziesz do Piły.
- Gdyby tylko przyszedł ci taki pomysł do głowy, to bym ci go od razu wybiła.
- Ale nie przyszedł, więc nie musisz – znów się wyszczerzył. Chłopak wstał, podszedł do mnie i powiedział – Gotowy!
- To idziemy. Najpierw obiad, bo jestem głodna – pokazałam rząd moich zębów i chwyciłam chłopaka za rękę, po czym wyszliśmy z pokoju.

- Aleks, ja idę poszukać Kacpra, muszę wiedzieć, czy on wraca.
- Dobra, tylko szybko wracaj.
Poszłam do pokoju Klaudii i Tanji i zastałam go siedzącego na kanapie.
- Cześć.
- Cześć. Mam pytanie, jedziesz z powrotem do Piły?
- Muszę się zastanowić – powiedział, pochylił się opierając łokcie o kolana i ujmując twarz w dłonie. – Biorąc pod uwagę zaistniałą sytuację – wskazał głową na drzwi od łazienki, w których było widać przez okienko paliło się światło – chyba wolę zostać tu.
- Tam masz wszystkie twoje rzeczy.
- Jeżeli mógłbym cię prosić, to prześlij mi je paczką. Dam ci kasę na to kasę i teraz oddam za bilet. Mogłabyś?
- Pewnie.
- Dziękuję. I może kiedyś do zobaczenia.
- Na razie – szeroko się uśmiechnęłam, a później przyjęłam od niego pieniądze i wyszłam.

Na obiad były klopsiki, wyjątkowo dobre. Żegnałam się ze wszystkim po raz drugi w tym miesiącu i w tym samym miejscu. Znów przyszło mi to ciężko, ale nie ryczałam. Obiecałam Igle, że przyjadę do niego na jakiś niedzielny obiad, żeby sobie pogadać. Piotrek też mnie zaprosił. No cóż, Resoviacy ogólnie zapałali do mnie przyjaźnią. Po całej odegranej szopce, wyszliśmy z Aleksem na zewnątrz i udaliśmy się w stronę dworca kolejowego.
***
No siema. Dziś znów trochę wcześniej. Ale to jest spowodowane tym, że mam więcej czasu, bo siedzę w domu chora. Miałam dziś oddać projekty z WOSu i zdać z matmy, ale nie, bo musi się w niedzielę okazać, że mam 39 stopni gorączki -.- Kiedy zaczynacie ferie? Ja mam w przyszłym tygodniu. 
Pozdrawiam ; *

6 komentarzy:

  1. genialne.:* ja mam ferie od 28 do 4 .:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Jakie województwo? :)

      Usuń
    2. zachodniopomorskie.:)

      Usuń
    3. Ooo, w tamtych rejonach jeszcze chyba nie byłam :p

      Usuń
  2. Rozdział jak zwykle fajny :)

    Zapraszam do mnie http://senczyprawda.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie!
      Wejdę, jak tylko znajdę czas :)

      Usuń