poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział 38



Po tych kilku dniach spędzonych razem jeszcze bardziej przywiązałam się do siatkarza. Można się zatem spodziewać, że pożegnanie było o wiele trudniejsze, niż to, kiedy pierwszy raz wyjeżdżałam do Piły. Jechaliśmy pociągiem w stronę tego miasta, a ja cały czas siedziałam przytulona do Aleksa. Poczułam ukłucie smutku, kiedy na chwilę mnie opuścił, żeby wyjść do łazienki. Kiedy wyobrażałam sobie, że znów nie będę się z nim widzieć tak długo, łzy napływały mi do oczu. W końcu byłam pewna, kochałam go. Po raz pierwszy w życiu. Nigdy wcześniej nie pomyślałabym, że można w takim stopniu przywiązać się do na początku obcego człowieka.

Kiedy przyszedł z ubikacji, wzięłam go za rękę i mocno ścisnęłam, przytulając się do niego.
- Nienawidzę pożegnań.
- Gdyby ich nie było, nie byłoby też wzruszających powrotów.
- Wiem. Ale i tak ich nie lubię. Są zbyt bolesne.
- Pomyśl. Po długiej przerwie w końcu się zobaczymy i padniemy sobie w ramiona – na te słowa się uśmiechnął. – Co wtedy poczujesz? Ulgę, szczęście, nadzieję, radość, nie wiem, co jeszcze. Coraz bardziej będziesz się do mnie przywiązywać. Jeszcze bardziej się do siebie zbliżymy. Rozłąka nie ma samych wad. Są też te pozytywne rzeczy.
- Wiem o tym. Ale tęsknota jest strasznie silna. Kocham cię.
- Ja ciebie też. Ale oboje kochamy też to, co robimy, a troszkę trudno jest to połączyć.
- Zdecydowanie – powiedziałam.

Rozmawialiśmy aż do przyjazdu do Piły. Aleks odprowadził mnie do miejsca zgrupowania i zaniósł moją torbę na górę. Spotkaliśmy tam Igę, która nie omieszkała nie wziąć autografu. Poszłam do Świderka, aby powiadomić go rezygnacji Kacpra ze stanowiska terapeuty. Zirytował się, trochę powarczał i pozwolił mi iść. Wcześniej zapytałam się o pokój chłopaka, bo przecież miałam mu wysłać jego rzeczy.

Nadszedł czas pożegnania z atakującym. Tak, jak się tego spodziewałam, łzy mimowolnie poleciały z moich oczu. I tak nie cierpię pożegnań.
- Kiedy się zobaczymy? – zapytałam.
- Jak skończy się ten obóz, przyjadę na dwa dni.
- Będę czekać. Ile jeszcze czasu będzie trwać?
- Tydzień i dwa dni. Mam zamiar odliczać.
- Ja też – w tym momencie przyszedł czas na sentymentalne pożegnanie i długi pocałunek. Po nim przeciągłe spojrzenie w oczy, kocham cię, obietnica szybkiego powrotu i odejście. Zapamiętałam wszystko jak przez mgłę, bo łzy cały czas zalewały mi obraz. Patrzyłam jak pociąg się oddala i nie odwróciłam wzroku, aż całkiem zniknął z pola widzenia. Powoli się odwróciłam i powlokłam do ośrodka. Przebrałam się w strój do treningu i poszłam na halę, bo akurat przyszedł czas na trening. Przyniósł mi ulgę. Chociaż na trochę mogłam przestać myśleć. Dwie godziny prawie zupełnej ulgi. Później przyszedł czas na obiad, opowiadania dziewczyn o tym, co ciekawego się wydarzyło, moje opowiadania o tym, czemu Kacpra ze mną nie ma. Oczywiście, każda z nich widziała mnie z Aleksem i te młodsze (bo one miały odwagę bez skrępowania pytać) od razu chciały znać szczegóły. Ile ze sobą jesteśmy, sprawy łóżkowe, o których odmówiłam odpowiadania, ze względu na posiłek, jak się poznaliśmy i wszystko inne. Cały czas moje policzki miały czerwony kolor, a na niektóre odzywki aż się krztusiłam zupą.
- Ej, a może ma jakiegoś fajnego kolegę, cooo? – Iga wręcz błagała mnie o przysługę.
- Podoba ci się Piotrek Nowakowski?
- I to jak! A możesz mi coś załatwić? – w tej chwili na jej twarzy pojawił się szelmowski uśmiech i w zabawny sposób poruszała brwiami.
- Co powiesz na to, jeżeli przyjedzie mnie odwiedzić razem z Aleksem?
- No cóż, chyba bym musiała zmienić trochę mój wybuchowy charakter, ale byłabym zadowolona – znów miała na ustach ten sam uśmiech.
- Oh, on wcale nie jest taki spokojny, jak to widziałaś na meczach, czy gdzieś indziej. Tak na serio, on ma mocniej narąbane, niż co poniektórzy – podniosłam jedną brew. – Nie musiałabyś się zmieniać. Może w końcu zacząłby się uśmiechać po udanej akcji.
- A jak masz zamiar to załatwić?
- Po prostu go poproszę, żeby przyjechał razem z Alkiem i go z tobą poznam – uśmiechnęłam się na myśl o spotkaniu z moim chłopakiem.
- Myślisz, że się uda?
- Skąd mam wiedzieć? To nie ode mnie zależy. Ale wiesz, otwarty na ludzi chłopak jest – wyszczerzyłam zęby.
- Cieszę się jeszcze bardziej – zrobiła to samo.
- Ej, a mogłabyś mi też kogoś znaleźć? – zapytała Berenika.
- A co ja? Sklep z facetami? Poza tym, większość z nich jest zajęta.
- To okay, ale trochę szkoda. Będę musiała patrzeć, jak wy się przytulacie i całujecie i w ogóle.
- Wiem, wiem. Będę się starać, żeby nie robić tego przy tobie.
- Dziękuję – złapała się za serce i udała wzruszenie. – Będę o tym pamiętać, kiedy staniesz przed sądem ostatecznym.
- Tylko jest problem, ja skończę w ziemi i moje kości zgniją.
- Mam rozumieć, że nie wierzysz w Jedynego i Wszechmogącego Boga?! – zaczęła udawać oburzenie.
- Waćpanno, nie mylą się twe słowa z prawdą.
- To super!

Skończyliśmy jeść obiad i mieliśmy godzinną przerwę. Usiadłam się na łóżku i włączyłam laptopa. Zauważyłam, że na facebooku mam  pełno nowych zaproszeń od nieznanych przeze mnie osób. Jak tak dalej pójdzie, stworzę stronę typu ,,official profile’’. Uśmiechnęłam się na tą myśl i spojrzałam na powiadomienia. Okazało się, że Atanasijević ma ukryty profil i wysłał mi coś typu zaproszenia do związku. Niewiele myśląc, przyjęłam zaproszenie. W końcu zgadzało się to z prawdą, a to, że jego konto było niewidoczne, zapewniało mi swego rodzaju anonimowość. Od razu pomyślałam o naszym smutnym pożegnaniu. Stwierdziłam, że nie warto zbyt bardzo się przejmować i przejrzałam wiadomości. Większość z nich było propozycją polubienia nowej strony, którą dopiero co zaczęli adminować starzy znajomi. Asertywnie odpowiadałam, że nie polubię, bo nie bawię się w takie duperele. Następnie przejrzałam aktualności i okazało się, że zajęło mi to tyle czasu, że przyszedł czas na trening.

Przebrałam się w odpowiednie ciuchy, związałam włosy w kitek i ruszyłam na salę. Świderek zwołał nas do siebie i wypchnął chłopaka, na oko starszego ode mnie o trzy lata.
- To nasz nowy fizjoterapeuta. Nazywa się Bartek i ma 23 lata. Lili, jako, że ty pierwsza potrzebujesz opieki medycznej, i to jeszcze dzisiaj, może zaprowadzisz go do jego pokoju?
- Oczywiście – wystąpiłam przed szereg. Podeszłam do chłopaka i powiedziałam – Cześć, Liliana jestem. Ostatnio miałam kontuzję, więc potrzebuję tak zwanej rehabilitacji.
- Spoko. Mam mówić do ciebie Lili? Słyszałem, jak Świderek się tak do ciebie zwraca.
- Tak na mnie mówią wszyscy. Mów jak chcesz – doszliśmy do jego pokoju, z którego nie zdążyłam wynieść jeszcze rzeczy Kacpra. – Dziś wieczorem nie będzie tych przedmiotów. Należały do poprzedniego fizjoterapeuty, ale się zakochał i nie wrócił.
- Nieźle! Skoro o tym wiesz, to czy miało to jakiś związek z tobą?
- To dłuższa historia – zaśmiałam się. – Może ci kiedyś opowiem.
- Dobra, to teraz do mojego miejsca pracy, tak?
- Oczywiście! – powiedziałam i ruszyliśmy w stronę gabinetu.
***
Przepraszam, że nie wstawiłam 25.01.
Ani dzień później.
Ani jeszcze jeden dzień później.
Nie ma to jak ferie xD 
Jaką porę roku lubicie najbardziej? I dlaczego?
Pozdrawiam ; *

2 komentarze:

  1. Hej, zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Award :)
    po więcej szczegółów zapraszam do siebie: http://milosc-na-boisku-siatkowka.blogspot.com/
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow! Niezmiernie mi miło! Oczywiście wejdę i sprawdzę :)
      Dziękuję!

      Usuń